PAP: Panie Premierze, podczas gdy w ten weekend wszyscy byli skupieni na Brexicie, w Brukseli miało miejsce także inne ważne spotkanie. W sobotę Giuseppe Conte rozmawiał z Jeanem-Claudem Junckerem o włoskim budżecie – i zgodzili się kontynuować dialog. Jak skomentowałby Pan te ustalenia?

Mateusz Morawiecki: Jestem bardzo szczęśliwy, że to spotkanie doszło w końcu do skutku. Nawet jeśli do rozwiązania samego problemu jeszcze trochę brakuje, to jeśli takie rozwiązanie miałoby zostać znalezione, to jedynie poprzez dialog. Cieszę się, że obie strony dostrzegają tę potrzebę, zamiast tylko wzajemnie się krytykować. Ciężko przewidzieć na tym etapie wynik rozmów, ale to na pewno krok naprzód, że Komisja Europejska chce wysłuchać włoskich argumentów – i że rząd Włoch chce wyłożyć swoje racje.

PAP: A co Pan sądzi o planie budżetowym Włoch? Czy odnosi się Pan do niego krytycznie?

MM: Szczerze mówiąc uważam, że ten plan ma dla Włoch duży sens. Jak Pan wie, nie jestem fanem podnoszenia deficytu budżetowego, a w Polsce udało nam się go obniżyć do rekordowo niskiego poziomu – ale w przypadku gospodarki Włoch, wydaje się, że może wymagać ona pewnego rodzaju bodźca, do dalszego rozwoju i uniknięcia stagnacji. Ograniczanie wydatków mogłoby doprowadzić do osłabienia rozwoju gospodarczego, a tym samym do zwiększenia długu publicznego w dłuższej perspektywie. W tym względzie zgadzam się z Ashoką Modym, że bodziec fiskalny może być jedyną drogą do uniknięcia recesji i niekontrolowanego kryzysu we Włoszech.

Reklama

PAP: Ale czy to nie zagraża stabilności strefy euro?

MM: Włochy mają systemowe znaczenie dla stabilności strefy euro i światowego rynku, choćby z powodu samego rozmiaru ich gospodarki. To właśnie dlatego ich dług publiczny jest dla wielu źródłem niepokoju. Ale najlepszą drogą do wyjścia z zadłużenia jest wzrost gospodarczy, a odpowiedni bodziec fiskalny może być w tym względzie dobrym rozwiązaniem. Komisja Europejska i rynki finansowe mogą z korzyścią dla siebie rozważyć swoje stanowisko w odniesieniu do włoskich propozycji. Postawa konfrontacyjna może doprowadzić do beznadziejnej sytuacji i potencjalnie zwiększyć napięcia na rynku finansowym.

PAP: Z pewnością jednak za krytyką włoskiego budżetu przemawiają jakieś argumenty?

MM: Zanim włączyłem się do polityki, byłem prezesem jednego z największych banków w Polsce. Moje doświadczenie mówi mi, że nie jest łatwo zmienić pewne dogmaty ekonomiczne, do których jesteśmy przyzwyczajeni. Polska jest tego dobrym przykładem. Nasze ratingi zostały zmniejszone tuż po zaprzysiężeniu rządu Prawa i Sprawiedliwości, mimo że fakt ten nie miał żadnego racjonalnego, ekonomicznego uzasadnienia. Nasze ambitne plany dotyczące zwiększenia wydatków na cele społeczne, a także obniżenia podatków dla przedsiębiorstw, łatania luk w podatkach przyniosły efekt w postaci wyraźnej poprawy stanu finansów publicznych. Choć wielu uważało to za nierealne do spełnienia, czas pokazał, że mieliśmy rację. Wzrost gospodarczy Polski jest dziś jednym z najwyższych w UE i wynosi ok. 5 proc., już drugi rok z rzędu. Co ciekawe, ratingi zostały ostatnio podniesione przez te same agencje, które obniżyły je jeszcze nie tak dawno temu. A we wrześniu FTSE Russell sklasyfikowała Polskę jako kraj rozwinięty.

PAP: Jakie kroki podjął Pański rząd, aby osiągnąć takie rezultaty?

MM: Przyjęliśmy Strategię na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju, która otworzyła nowy rozdział w polskiej polityce gospodarczej. Ambitna reforma systemu podatkowego pozwoliła nam pokazać, że jest możliwa jednoczesna poprawa sytuacji finansów publicznych, wprowadzenie przełomowego programu wspierania rodzin, a także obniżenie podatków dla małych i średnich przedsiębiorstw. Nasza droga do sukcesu była możliwa dzięki użyciu nowoczesnych technologii – zaawansowanym systemom analitycznym, big data, korzystaniu z takich narzędzi jak GPS i inne rozwiązania informatyczne. Różnego rodzaju europejskie i światowe ratingi plasują Polskę na czołowych miejscach w likwidacji luki w podatku VAT, ograniczaniu szarej strefy, zwalczaniu nierówności - oraz w zapewnieniu stabilności makroekonomicznej. Wszystko to wymagało nowego, świeżego i otwartego podejścia, które koncentrowało się na budowaniu bardziej zrównoważonej, inkluzywnej gospodarki.

PAP: Co zatem rekomendowałby Pan nowemu włoskiemu rządowi w zakresie polityki gospodarczej?

MM: Włosi mają wielu świetnych ekonomistów, którzy wiedzą lepiej ode mnie, co należy w tym względzie zrobić. Niektórych z nich miałem przyjemność poznać osobiście. Włochy pokazały już, że mogą skutecznie zmieniać swoją politykę, na przykład w zakresie realistycznego spojrzenia na kwestię migracji, odchodząc od otwartych, niekontrolowanych granic. Jestem pewny, że Włosi mogą odnieść sukces również w zakresie finansów publicznych. Jak rozumiem, oba nasze kraje podzielają pogląd, że integracja społeczna i przyjazne nastawienie do przedsiębiorczości to właściwy kierunek. Nie widzę powodu, dla którego Europa nie miałaby ufać włoskiemu rządowi, jeśli chodzi o nową politykę gospodarczą, przedstawioną w projekcie budżetu. Włoski rząd został wybrany ze względu na określone obietnice. Trzeba mu umożliwić ich realizację – przeciwne kroki zaprzeczałyby woli włoskich wyborców, a tym samym istocie demokracji.

>>> Czytaj też: May zaprzecza obawom Trumpa ws. handlu z USA. "To nie będzie już decyzja Brukseli"