Austria, która przewodniczy Radzie UE, zaproponowała we wtorek wyłączenie gazociągu Nord Stream 2 z projektu unijnej dyrektywy gazowej. Dwanaście krajów, w tym Polska, oraz Komisja Europejska nie zgodziły się na to – poinformowało PAP polskie źródło dyplomatyczne w Brukseli.

Stawka jest wysoka, bo wejście w życie nowej dyrektywy może wpłynąć na opłacalność Nord Stream 2, nowego gazociągu, który ma połączyć Rosję z Niemcami przez Morze Bałtyckie. Nowe regulacje mają jednoznacznie wskazać, że podmorskie części gazociągów na terytorium UE podlegają przepisom unijnego trzeciego pakietu energetycznego. Przyjęcie takich przepisów osłabiłoby zatem rentowność Nord Stream 2.

Minął jednak rok od kiedy KE zaproponowała nowe przepisy dotyczące gazociągów w UE. Za tempo prac nad przyjęciem regulacji w Radzie UE odpowiada austriacka prezydencja. Prace toczą się jednak opieszale. We wtorek odbyło się spotkanie w tej sprawie grupy roboczej.

„Na wtorkowym spotkaniu w Brukseli grupy roboczej Austriacy, którzy sprawują prezydencję, zaproponowali de facto wyłączenie Nord Streamu 2 z dyrektywy gazowej. 12 państw, w tym Polska, a także Komisja Europejska, stwierdziło, że ta propozycja nie może zostać zaakceptowania i należy wrócić do poprzedniej” – powiedziało PAP polskie źródło dyplomatyczne.

„Prawdopodobnie udało się dziś zahamować pójście dyrektywy w niedobrą stronę dla UE” – dodał dyplomata. Nie potrafił jednak odpowiedzieć, jaki może być dalszy rozwój wypadków w tej sprawie.

Reklama

Do czas nadania depeszy PAP nie otrzymała komentarza służb prasowych austriackiej prezydencji w tej sprawie.

Wiele krajów popiera szybkie wejście w życie nowych przepisów. Wątpliwości na spotkaniach krajów członkowskich wielokrotnie zgłaszały jednak Niemcy. Podnosiły m.in. fakt, że potrzebne są dodatkowe analizy w tej kwestii oraz że wkrótce mają rozpocząć się rozmowy między Rosją, Ukrainą i Komisją Europejską o przyszłości tranzytu gazu przez Ukrainę po wygaśnięciu z końcem 2019 roku umowy na przesył, a wejście w życie dyrektywy mogłoby osłabić pozycję negocjacyjną KE.

Austriacka firma OMV jest zaangażowana w projekt budowy Nord Stream 2.

O sprawę tempa prac nad dyrektywą PAP zapytała niedawno Komisję Europejską. Ta jednak nie komentuje tego, bo jak mówi, odpowiada za to Rada UE. "Komisja dąży do tego, aby Nord Stream 2, o ile zostanie zbudowany, funkcjonował w sposób przejrzysty i niedyskryminacyjny przy odpowiednim stopniu nadzoru regulacyjnego, zgodnie z kluczowymi zasadami prawa międzynarodowego i unijnego" - powiedziała w ubiegłym tygodniu PAP rzeczniczka KE Anna-Kaisa Itkonen.

Polska nie jest zadowolona ze sposobu, w jaki Austriacy procedują nad regulacjami. W piątek polski dyplomata informował PAP, że zdaniem Polski nie ma przeszkód, by w Radzie przejść na poziom polityczny i uzgodnić mandat na negocjacje z PE.

"Wszystkie wątpliwości techniczne zostały dawno wyjaśnione. PE jest gotowy do negocjacji nad ostatecznym kształtem nowych przepisów od miesięcy. Dużo mówi się teraz w Radzie i w instytucjach w ogóle o potrzebie przejrzystości prac legislacyjnych, o ich przyspieszeniu i usprawnieniu. A to, jak toczą się prace w Radzie w sprawie dyrektywy, idzie w poprzek tych dążeń. Im szybciej uzgodniony ten projekt, tym lepiej dla bezpieczeństwa energetycznego całej Europy" - powiedział.

Tempo prac krytykował też niedawno w rozmowie z PAP b. szef PE, europoseł Jerzy Buzek. Jak powiedział, sprawa projektu unijnej dyrektywy dotyczącej Nord Stream 2, blokowanej w Radzie UE, powinna zostać poruszona na szczycie UE. Buzek przyznał, że na blokowanie dyrektywy z pewnością ma wpływ fakt, że w budowę gazociągu zaangażowana jest austriacka firma, a za tempo prac w Radzie UE nad dyrektywą odpowiada właśnie Wiedeń.

Buzek był w PE osobą odpowiedzialną za prace nad projektem dyrektywy. Swoje stanowisko europarlament przyjął w marcu i jest gotowy od tego czasu do negocjacji z Radą UE nad ostatecznym kształtem nowych regulacji.

Wiceszef KE Marosz Szefczovicz powiedział w lipcu w wywiadzie dla TVP Info, że coraz więcej przedstawicieli Komisji Europejskiej dostrzega, że Nord Stream 2 to projekt polityczny, a nie tylko biznesowy.

Kanclerz Niemiec Angela Merkel mówiła tymczasem w listopadzie w Parlamencie Europejskim w Strasburgu, nawiązując do pytań o Nord Stream 2, że Niemcy rezygnują z energii atomowej i węgla, ale żeby przejść na odnawialne źródła energii będą potrzebowały do tego więcej gazu. "Mamy swoje interesy" - wskazała.

Partnerami rosyjskiego Gazpromu w tym projekcie jest pięć zachodnich firm energetycznych: austriacka OMV, niemieckie BASF-Wintershall i Uniper (wydzielona z E.On), francuska Engie i brytyjsko-holenderska Royal Dutch Shell.

>>> Czytaj też: "FAZ": Nord Stream 2 nie może powstać. Może zagrozić bezpieczeństwu Ukrainy