Przychody globalnego sektora finansowego w 2017 r. osiągnęły wartość 5 bln dolarów, z czego ok. 20 proc. to zysk netto. Biznes kwitłby jeszcze bardziej, gdyby nie dłużnicy.

Rzeczoznawcy z McKinsey&Company szacują, że w 2017 r. wartość pieniędzy użytych w ogólnoświatowym systemie pośrednictwa finansowego wyniosła 262 biliony dolarów. 31 bln dolarów to suma pożyczek detalicznych udzielonych tzw. zwykłym zjadaczom chleba. Wystarczy, że tylko mała część indywidualnych pożyczkobiorców straci pracę lub popadnie w tarapaty finansowe z innego powodu i banki mają wielki kłopot. Rady są na to rozmaite. Godne uwagi rozwiązania stosują zwłaszcza Chińczycy.

Konglomerat Ping An z miasta Shenzhen to wielka firma ubezpieczeniowa, bank detaliczny, bank inwestycyjny, jak również firmy technologiczne powołane do tworzenia systemów i narzędzi wspierania biznesu finansowego oraz rozwoju usług z szeroko rozumianej ochrony zdrowia. Przychody grupy, która istnieje od 30 lat, wyniosły w 2017 r. 130 mld dolarów, a zysk netto 13 mld dolarów. Jej twórcy rozpoczynali biznes w dwupiętrowej kamienicy, dziś chwalą się własnym wieżowcem o wysokości 600 metrów.

Twarz podobno nie kłamie

Szefowie Ping An podzielili się ostatnio informacjami o sukcesach w zastosowaniu tzw. techniki mikroekspresji we wczesnym wykrywaniu oznak wskazujących na nieczyste zamiary lub oszczędne operowanie prawdą przez potencjalnych pożyczkobiorców.

Reklama

W odróżnieniu od zachodnich konkurentów, banki chińskie działające w niedemokratycznym otoczeniu nie mają oporów we wdrażaniu technologii stworzonej przez Ping An. Jej kluczem jest analiza 54 rodzajów chwilowych, bezwiednych ruchów mięśni twarzy. Ruchy te następują w reakcji na ten lub inny bodziec, często zanim mózg zdoła „przestrzec” nas przed uruchomieniem mimiki. Przykłady to mikroskopijne cofnięcia się i „wypady” do przodu gałek ocznych lub szybkie mrugnięcia. Ruchy tego rodzaju mogą trwać nie dłużej niż 1/15 a nawet 1/25 sekundy.

Autorzy rozwiązania twierdzą, że wychwycona mimika daje się przetworzyć na ocenę prawdomówności potencjalnego klienta. Cytowany przez The Financial Times wiceprezes grupy Lee Yuansiong utrzymuje, że dzięki tej metodzie straty Ping An na odcinku kredytów zmalały o 60 proc. i że firma nie zna obecnie lepszego sposobu zapobiegania próbom oszustw bankowych.

Procedura analizy mikroekspresji nie przypomina rozwiązań znanych z lotnisk czy wejść do strzeżonych gmachów. Nic nie miga, nie buczy i nie dzwoni, gdy petent ubiegający się o kredyt zbyt nerwowo rusza twarzą. W takich okolicznościach kierowany jest, bez jego wiedzy, do dalszego, dokładniejszego sprawdzania. Bank, który stosuje to rozwiązanie, zmniejsza skalę ryzyka. Technologię tę wykorzystuje także chińska odnoga międzynarodowego banku Standard Chartered z brytyjskim rodowodem (niebawem rozpocznie działalność także w Warszawie, gdzie ma zatrudnić 750 osób). Ten bank zwraca z kolei uwagę na korzyści po stronie kosztów, podkreślając że analiza mikroekspresji umożliwia sprawdzenie w tym samym czasie większej liczby ewentualnych pożyczkobiorców.

System Zaufania Społecznego

Władze chińskie, jak się zdaje, nie przejmują się ochroną danych osobowych, o czym może świadczyć wdrażanie programu znanego na świecie jako Social Credit System. Po angielsku nazwa jest wieloznaczna, niektórzy polscy znawcy zwą go zatem Systemem Zaufania Społecznego. Jednak również polska wersja nie oddaje istoty przedsięwzięcia, którą jest kategoryzacja obywateli pod względem przymiotów i przywar oraz cech i nawyków. Arbitralnie przyznawane punkty oddają najrozmaitsze zachowania ludzi, strukturę ich znajomości, rodzaje i wielkość dokonywanych zakupów, przestrzeganie zasad (np. niepalenie w niedozwolonych miejscach) czy zasad kodeksu drogowego, zachowania w mediach społecznościowych, relacje z pożyczkodawcami, innymi wierzycielami oraz fiskusem.

Jak podaje www.chinskiraport.pl, w aspekcie finansowo-bankowym ocena wyliczana jest na podstawie pięciu fundamentalnych czynników. Pierwszy z nich to historia kredytowa. Drugi to szeroko pojęta zdolność do wywiązywania się z zobowiązań. Po trzecie, pod uwagę brane są dane osobowe, takie jak poziom wykształcenia. Kolejnym czynnikiem są upodobania i zachowanie osoby podlegającej ocenie. Przykładowo, jeśli ktoś spędzi 10 godzin na graniu w gry komputerowe, uznany zostanie za leniwego i mało użytecznego. Dodatkowo, każdy będzie oceniany na podstawie zakupionych produktów, które określają jego nawyki i tryb życia. Ostatnim kryterium są więzi międzyludzkie. W tej kategorii mieszczą się na przykład posty umieszczane na portalach społecznościowych.

Social Credit System obejmuje także podmioty prawne. Niekorzystne odbicie w punktacji przedsiębiorców znajdują np. opóźnienia w wypłatach na rzecz zatrudnionych czy opłacaniu składek na ubezpieczenia społeczne. Metoda może stać się strażnikiem przestrzegania wszelkich przepisów regulujących działalność gospodarczą. Zasady są poddawane ocenom i aktualizacjom. Władze zapewniają, że rozwiązywania umożliwiające rozstrzyganie sporów i odwoływanie się od ocen będą działały jak trzeba.

Wdrożenie już niebawem

Wprowadzenie systemu rząd chiński ogłosił w 2014 r. Gdy władze argumentowały wówczas, że „zachowanie zaufania jest wspaniałe, zaś jego łamanie haniebne”, oporu społecznego nie odnotowano. Być może dlatego, że pełne wdrożenie systemu ma nastąpić w 2020 r. Na razie jest nieobowiązkowy i wprowadzany wyrywkowo przez administracje metropolitarne oraz platformy prywatne. Jednak już dziś wielu Chińczyków może się przekonać, że konsekwencje niskiej punktacji mogą być dotkliwe.

W marcu tego roku zastępca szefa chińskiej Komisji Rozwoju Narodowego i Reform obwieścił, że z powodu niskiej punktacji w Systemie dziewięciu milionom obywateli odmówiono sprzedaży biletów lotniczych, a trzy miliony odesłano z kwitkiem spod kas sprzedających bilety kolejowe w wagonach business class. Już niedługo konsekwencje niskiego rankingu mają być dotkliwsze: brak dostępu do kariery urzędniczej, niemożliwość zapisania dziecka do wybranego przedszkola, prestiżowej szkoły, ograniczony wstęp do bardziej ekskluzywnych restauracji czy klubów. Nie trzeba bujnej wyobraźni, żeby uzmysłowić sobie setki innych potencjalnych restrykcji. Po drugiej stronie są nagrody. Łatwiejsze i korzystniejsze kredyty, dostęp do strefy VIP na pekińskim lotnisku czy wypożyczanie samochodów bez kaucji.

W gospodarce Chiny podążają drogą wytyczoną znacznie wcześniej przez Japonię i Koreę Płd.: najpierw naśladownictwo i kopiowanie, nieuniknione buble, z czasem coraz wyższa, a wreszcie doskonała jakość produkcji na podstawie samodzielnych osiągnięć technicznych. Chińczycy zdają się wierzyć w tym kontekście, że w gospodarce rynkowej można egzekwować jak najdalej posuniętą dyscyplinę. Social Credit System badać ma zatem także zachowania przedsiębiorstw i przedsiębiorców.

Narodowy Dzień Zazdrości

Europejczycy bagatelizują jeszcze chińskie dokonania na polu ograbiania ludzi z prywatności. Gerg Gigerenzer, dyrektor centrum badania ryzyka z berlińskiego Instytutu Maxa Plancka uważa jednak, że Niemcy „lunatykują” dokładnie w tym samym kierunku. Ekspert stoi na czele panelu powołanego do przygotowania wyczerpującego raportu w tej kwestii. Przywołuje przykład firmy Schufa, która posiada oceny wiarygodności kredytowej ok. 3/4 mieszkańców RFN i ponad 5 milionów niemieckich firm. Bez raportu Schufy o sobie nie warto nawet zaczynać starań o wynajem mieszkania, o pożyczce pieniężnej nie mówiąc. W USA podobne zadanie spełnia FICO, spółka giełdowa z NYSE, pierwotnie, od nazwisk założycieli – Fair, Issac and Company – wiodący w USA podmiot w zakresie badania wiarygodności kredytowej konsumentów. W obu przykładach istotny jest także mocno subiektywny czynnik lokalizacyjny. Ocena osoby badanej może zostać obniżona, jeśli mieszka ona w okolicy o niskich czynszach. To samo dzieje się, jeśli zbyt wielu jej sąsiadów ma kiepskie noty w Schufa lub FICO.

W niektórych krajach obywatele popierają en masse jawność do kwadratu. 1 listopada w Finlandii, jak naśmiewa się The New York Times, obchodzi się Narodowy Dzień Zazdrości. O 8 rano publikowana jest lista obywateli oraz ich dochodów do opodatkowania. Każdy może się przekonać, że np. w 2017 r. najlepiej opłacanym Finem był Ilkka Paananen, szef Supercell (gry na urządzenia mobilne).

W Polsce mamy biura informacji kredytowej i sporo rozproszonych jeszcze baz danych budowanych przez administrację rządową i samorządową oraz podmioty prywatne. Na razie nie tworzą systemu i nie wiadomo, czy to bardziej efekt nieudolności, czy cichego sabotażu ze strony jawnych i/lub skrytych zwolenników wolności.

Autor: Jan Cipiur, dziennikarz ekonomiczny, publicysta Studia Opinii.