Rzecznik gabońskiego rządu poinformował, że buntowników, którzy na kilka godzin przejęli siedzibę radia, aresztowano i sytuacja "jest już pod kontrolą". Zapewnił, że "rząd oraz instytucje państwowe pozostają na miejscu". Dodał również, że granice kraju pozostają otwarte.

Tymczasem źródło w gabońskiej armii przekazało anonimowo że przywódcy udaremnionej próby zamachu stanu jeszcze nie zostali zatrzymani.

Jak podaje agencja AFP, na ulicach Libreville wzmocniono siły bezpieczeństwa, które pozostaną tam jeszcze kilka dni, żeby pilnować porządku.

Unia Afrykańska (UA) "zdecydowanie potępiła" poniedziałkową próbę zamachu stanu w Gabonie - powiedział przewodniczący Komisji UA Moussa Faki Mahamat. "Potwierdzam całkowite odrzucenie przez UA wszelkich niekonstytucyjnych zmian władzy" w tym kraju - oświadczył.

Reklama

Kilku gabońskich wojskowych opanowało w poniedziałek wczesnym rankiem na kilka godzin siedzibę radia państwowego i ogłosiło, że jest niezadowolonych z rządów prezydenta Alego Bongo, który po udarze przebywa na leczeniu w Maroku.

Noworoczne przemówienie Bongo "wzmocniło wątpliwości co do zdolności prezydenta do dalszego wykonywania obowiązków na jego stanowisku" - powiedział w radiu porucznik Kelly Ondo Obiang, który określił się jako przywódca samozwańczego ruchu patriotycznego sił obrony i bezpieczeństwa Gabonu.

Obiang tłumaczył, że pucz został przeprowadzony przeciwko "tym, którzy tchórzliwie zamordowali w nocy 31 sierpnia 2016 roku naszych młodych rodaków". Odniósł się do przemocy, która wybuchła po ogłoszeniu wyników wyborów prezydenckich; na drugą kadencję został wówczas wybrany Ali Bongo.

W noworocznym przemówieniu prezydent przyznał, że ma problemy ze zdrowiem, ale że dochodzi do siebie.

Rodzina Bongo przez prawie pół wieku rządziła tym środkowoafrykańskim krajem produkującym ropę naftową. Bongo został prezydentem po swoim ojcu Omarze, który zmarł w 2009 roku. Po reelekcji w 2016 r. pojawiły się oskarżenia o oszustwa wyborcze i doszło do gwałtownych protestów. (PAP)

cyk/ mal/