Izba Gmin zagłosowała we wtorek przeciwko proponowanemu przez rząd projektowi umowy o zasadach wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej. Przeciwko propozycji zagłosowało aż 432 posłów przy zaledwie 202 głosach poparcia (przewaga 230 głosów). Tak wysokiej parlamentarnej porażki urzędującego brytyjskiego premiera nie było od ponad 100 lat.

Zaraz potem lider opozycyjnej Partii Pracy Jeremy Corbyn poinformował o złożeniu wniosku o wyrażenie rządowi wotum nieufności, co będzie poddane pod głosowanie w środę wieczorem.

"Po dwóch latach nieudanych negocjacji Izba Gmin przedstawiła swój werdykt w sprawie jej (May) porozumienia dotyczącego brexitu i jest on absolutnie jednoznaczny" - powiedział. "Cieszę się, że nasz wniosek będzie tematem debaty, by ta Izba miała okazję przedstawić swoją ocenę czystej niekompetencji tego rządu i przyjąć wniosek o wotum nieufności dla niego" - dodał.

Doprowadzenie do przedterminowych wyborów pozostaje od miesięcy wyraźnym celem Partii Pracy, której wyborcy i członkowie są jednak znacząco podzieleni w sprawie brexitu. Sam Corbyn często wypowiadał się krytycznie na temat UE, atakując ją m.in. za "neoliberalną" politykę gospodarczą oraz przepisy regulujące zasady udzielania pomocy publicznej, np. dla górników.

Reklama

Lider laburzystów wielokrotnie sugerował, że liczy na doprowadzenie do upadku rządu May, przejęcie władzy i renegocjację porozumienia o wyjściu z UE, np. decydując się na utrzymanie unii celnej. Ostrzegał jednak przed próbą zlekceważenia wyniku plebiscytu z 2016 roku wskazując, że byłoby to sprzeczne z wolą wyrażoną przez wyborców i mogłoby osłabić zaufanie do polityków.

Istotne jest również to, że okręgi wyborcze, w których Partia Pracy ma największe szanse na przejęcie mandatów od rządzących konserwatystów, odnotowały w referendum przewagę zwolenników wyjścia z UE.

Jak wskazują sondaże, aż 64 proc. wyborców Partii Pracy uważa jej stanowisko wobec brexitu za "niejasne" (przy zaledwie 19 proc., którzy mają przeciwne zdanie), a 42 proc. sprzeciwia się poglądom Corbyna w tej sprawie (popiera go 23 proc.). Aż 50 proc. z nich uważa także, że nawet gdyby lider laburzystów został premierem, nie byłby w stanie wynegocjować lepszego porozumienia z UE (w co wierzy 23 proc. jego elektoratu).

Uważa się, że pomimo wtorkowej porażki w Izbie Gmin premier Theresa May powinna wygrać głosowanie nad wotum nieufności. Poparcie dla niej zadeklarowali m.in. eurosceptyczni posłowie Partii Konserwatywnej i wspierającej rząd północnoirlandzkiej Demokratycznej Partii Unionistów, których głosy zdecydowały o wtorkowej przegranej.

Obie grupy tłumaczyły, że choć sprzeciwiają się proponowanemu przez May rozwiązaniu, to są zdecydowane udaremnić ewentualne przejęcie władzy przez opozycję. Bez rozłamu wśród torysów opozycja nie ma wystarczającej liczby głosów dla obalenia rządu.

W razie uchwalenia wotum nieufności, posłowie będą mieli 14 dni na powołanie nowego rządu, który musiałby uzyskać poparcie parlamentarnej większości. Gdyby mu się to udało, jedyną drogą do przedterminowych wyborów byłoby przegłosowanie większością dwóch trzecich głosów wniosku o skrócenie kadencji parlamentu.

W razie braku większości dla umowy proponowanej przez May lub jakiegokolwiek alternatywnego rozwiązania Wielka Brytania automatycznie opuści UE o północy z 29 na 30 marca bez umowy na mocy procedury wyjścia opisanej w art. 50 traktatów.

Z Londynu Jakub Krupa (PAP)