Podpisany przez kanclerz Niemiec Angelę Merkel i prezydenta Francji Emmanuela Macron traktat o współpracy między obu państwami zapowiada m.in. intensyfikację współdziałania w polityce zagranicznej, obrony czy bezpieczeństwa.
"Z jednej strony jest to kontynuacja tego, co zostało podpisane 56 lat temu przez prezydenta Francji Charles'a de Gaulle'a i kanclerza Republiki Federalnej Niemiec Konrada Adenauera. Tak się składa, że traktat elizejski jest moim rówieśnikiem. Z drugiej strony niestety jest to spektakularny pierwszy efekt brexitu, kiedy odejście, na razie jeszcze nieformalne, ale politycznie już faktyczne, powoduje zacieśnienie duopolu niemiecko-francuskiego" – powiedział PAP europoseł PiS Ryszard Czarnecki.
Jego zdaniem w efekcie ma dojść do "zwiększenia siły niemiecko-francuskiej lokomotywy, która usiłuje wprowadzić UE na tory federalistyczne". Czarnecki zaznaczył przy tym, że Wielka Brytania z kolei wspierana przez Polskę i inne kraje wolała, żeby UE poruszała się po torze do Europy ojczyzn i narodów.
"To jest sygnał dla UE, że mimo wiosny ludów, mimo ofensywy sił eurorealistycznych, eurosceptycznych, konserwatywnych, Berlin i Paryż zwierają szyki i nie chcą oddać UE tym siłom, które doszły do władzy w Austrii, Włoszech, czy w jakiejś mierze w Czechach, na Węgrzech, czy w Polsce" – wskazał Czarnecki.
Według niego ze strony Francji i Niemiec mamy do czynienia z próbą ucieczki do przodu. Polityk PiS jest zdania, że liderzy tych krajów, widząc nastroje eurorealizmu i niechęci do UE, postanowili "zagrać va banque" i pokazać, że receptą na te tendencje ma być hasło "więcej Europy w Europie". "Wydaje się to bardzo ryzykowne, ale mają prawo tak scenariusze na przyszłość uładzać. Pytanie, czy nie zmieni się to po wyborach w tych krajach" – powiedział europoseł.
Podobną ocenę przyczyny podpisania traktatu, ale już nie jego skutków, ma były szef MSZ, eurodeputowany PO Dariusz Rosati. "Wydaje się, że jest wola po obu stronach, Francji i Niemiec, żeby w przededniu brexitu, w obliczu odśrodkowych tendencji, które się pojawiają w Europie Centralnej, czy we Włoszech, wypuścić taki sygnał polityczny, który pokaże, że przywództwo europejskie jest w pewnych rękach, że współpraca powinna być zacieśniana. Ten traktat ma pokazać, że Europa się trzyma razem i nie dezintegruje się pomimo wyjścia Wielkiej Brytanii z UE i tych wszystkich odśrodkowych ruchów" – powiedział PAP polityk PO.
Rosati uważa, że traktat wskazuje na to, że powinno być więcej współpracy w obszarach, które były już zawarte w traktacie elizejskim. Chodzi o kooperację na gruncie wojskowym, w obszarze bezpieczeństwa i we wszystkich pozostałych dziedzinach, w których współpraca unijna jest mniej zaawansowana niż na polu gospodarczym – tłumaczył europoseł.
Jego zdaniem sygnał ten jest bardzo ważny, bo pokazuje determinację dwóch największych państw członkowskich do tego, żeby bronić integracji europejskiej przed ruchami nacjonalistycznymi i eurosceptycznymi. "Polska jeszcze trzy lata temu mogła być nawet rozważana jako trzeci partner tego porozumienia, a teraz pozycja Polski jest o wiele słabsza. Nie jest traktowana jako potencjalny partner do budowy silnej Europy, a raczej jako kraj, który przysparza problemów UE" – ocenił Rosati.
Według niego to, czy traktat z Akwizgranu zaowocuje nowymi inicjatywami instytucjonalnymi, nowymi pomysłami w sprawie tego jak dalej prowadzić UE, dopiero się okaże.
>>> Czytaj też: Francuskie media krytykują "plan B" ws. brexitu. „Jedyną opcją, by wyjść z koszmaru, jest drugie referendum"
Newsroom(2019-01-22 19:56) Zgłoś naruszenie 154
Ten " Traktat", niemiecko - francuski po wyborach będzie można spuścić tylko do kibla, bo federalizacja UE nie przejdzie pod żadną postacią ! Po wyborach europarlament zmieni się o 180 stopni !
OdpowiedzKamizelka Żółta(2019-01-22 20:26) Zgłoś naruszenie 132
Żółte kamizelki obalą Makarona do maja
Pokaż odpowiedzi (2)Odpowiedzdf(2019-01-23 12:14) Zgłoś naruszenie 00
Polsce nikt nie pomoże. Jedyną siłą odstraszającą są USA. Gdyby USA wycfały się z Europy, to Polska utraciła by nawet i te resztki suwerenności które ma na rzecz Niemiec i Rosji.
hf(2019-01-22 21:04) Zgłoś naruszenie 65
"Żółte kamizelki" to są ludzie, którzy na pewno nie pomogą Polsce, jeśli ta zostanie zaatakowana przez Rosję. Także jeśli wygrają. I jeśli, nie daj Boże w kolejnych wyborach wygra Le Pen i jej miłość do Rosji, to mamy przerąbane.
Emi(2019-01-23 09:05) Zgłoś naruszenie 31
Te dwie partie są chore i juz dawno powinny spłynac. Nigdy nie potrafia sie zgodzic, dlatego powinny spłynac...
Odpowiedzą bła de buloń(2019-01-23 07:53) Zgłoś naruszenie 10
Gdyby Francja chciała pokazać gest solidarnościowy, to regularnie wysyłałaby rotacyjnie jednostkę pancerną na Litwę lub do Estonii. A na razie pokazują, że poza chęcią zdobycia większej władzy nie obchodzą ich interesy mniejszych panstw i to nawet ze strefy EURO.
Pokaż odpowiedzi (1)Odpowiedzdf(2019-01-23 12:16) Zgłoś naruszenie 00
Francji w ogóle nie obchodzi Europa wschodnia. Dogadali się z Niemcami że Niemcy budują swoją stefę neokolonialną w Mitteleuropie a Francja będzie mocarstwem atomowym z wpływami w Afryce i całym basenie Morza Śródziemnego. Efektem jest że Niemcy sie bogacą i maja konkurencyjny wobec Francji przemysł.
ten typ tak ma(2019-01-23 10:33) Zgłoś naruszenie 11
Niemcy , które wywołały dwie wojny światowe nie mogą aspirować do dominowania w Europie bo to znów grozi wojną.
Pokaż odpowiedzi (1)Odpowiedzdf(2019-01-23 12:19) Zgłoś naruszenie 01
oczywiście. Dlatego jest Brexit. To jest początek budowania koalicji antyniemieckiej. To jest powrót do polityki powstrzymywania hegemonii Prus. Polska ma do odegrania strategiczną rolę i musi zostać doinwestowana. Polska jest w obecnej układance równie ważna jak Wielka Brytania.