Po prawie dekadzie kryzysów Unia Europejska złapała drugi oddech, ale przed nią wciąż trudne miesiące – czeka ją kilka poważnych wyzwań, m.in. brexit czy wieszczone przez MFW spowolnienie gospodarcze. Kluczowe będzie też przebrnięcie przez trudny rok wyborów oraz utrzymanie jednomyślności oraz jedności 27 państw.
Pomimo świadomości wyzwań nastroje w Brukseli nie są złe. Ostatni sondaż Eurobarometru (badanie przeprowadzono 8–22 listopada 2018 r.) wskazuje, że wzrosła liczba obywateli, którzy oceniają Wspólnotę pozytywnie (43 proc.) – to najlepszy wynik od jesieni 2009 r. Europejczycy deklarują też większe zaufanie do UE niż do własnych rządów, silne jest także poparcie dla Unii Gospodarczo-Walutowej, zwłaszcza w samej strefie euro. Po raz pierwszy w historii badań większość obywateli Wspólnoty deklaruje, że ich głos ma znaczenie (49 proc.), choć wciąż nie zgadza się z tym 47 proc. To sygnał, że po wyborach Unia będzie musiała mocno pracować nad zmniejszeniem poczucia deficytu demokracji. Ale nikt dziś, niestety, nie wie, jak to zrobić.
Naszym największym źródłem obaw nadal jest napływ cudzoziemców. Jednak rozwiązanie tego problemu nie jest proste. Po pierwsze – UE nie może zamknąć granic, bo nasze rynki pracy potrzebują imigrantów. Dobrym przykładem jest Polska, w której pomimo antyimigracyjnej retoryki wydano w 2017 r. najwięcej pozwoleń na pracę ze wszystkich państw członkowskich UE (ok. 500 tys. na ok. 850 tys.) – w tym dla obywateli państw Azji i Afryki. Po drugie – choć Unii udało się zmniejszyć skalę nielegalnej imigracji z ponad 1 mln w 2015 r. do ok. 300 tys. w 2017 r. (nadal nie osiągnięto wskaźników sprzed kryzysu – 100 tys. rocznie), to nie znaleziono akceptowanego przez wszystkich członków UE rozwiązania wobec obcych, którzy się u nas znaleźli. Po trzecie – swoboda przemieszczania się wewnątrz UE powoduje migracje z biedniejszych państw członkowskich do bogatych. W 2017 r. liczba imigrantów zewnętrznych wyniosła prawie 37 mln, a wewnętrznych (obywatele innych państw członkowskich) 20,4 mln.
Nastąpiło przekroczenie punktu równowagi między wartością „my” a „oni”, co wzmogło postawy buntu, niechęci i agresji wobec obcych. Brexit jest po części skutkiem tego procesu, stymulowanego też migracją wewnątrzwspólnotową, co dobrze widać na przykładzie Polaków: w 2001 r. było ich na Wyspach ok. 62 tys., a obecnie jest ich ponad milion.
Reklama
Autorka jest prezeską Centrum Stosunków Międzynarodowych, współtwórczynią i prezeską ośrodka THINKTANK