Płonące samochody do tej pory kojarzyły się głównie ze scenerią francuskich banlieues podczas gwałtownych wybuchów niepokojów społecznych. Tym razem sytuacja miała miejsce w stosunkowo spokojnej i bezpiecznej Norwegii, w której tego rodzaju obrazki mogą uchodzić za surrealistyczne. Samochód ministra stał zaparkowany przed jego domem w jednej ze stołecznych dzielnic. O godz. 1:41 w nocy z sobotę na niedzielę, policja została wezwana przez przechodnia, który zaobserwował płonący pojazd. Przybyła na miejsce zdarzenia jednostka straży pożarnej szybko opanowała pożar. Szkody materialne wynikłe z podłożenia ognia są wg. strażaków trudne do oszacowania. W przeciwieństwie do kosztów emocjonalnych, które zmuszony jest ponosić polityk i jego rodzina. W tej chwili dom Wary pilnowany jest przez policję. Dochodzenie w sprawie prowadzi Policyjna Służba Bezpieczeństwa PST.

Sekwencja powtarzających się zdarzeń

Przedstawiciel służby poinformował, że należy doszukiwać się oczywistego związku między podpalonym samochodem a wcześniejszymi incydentami, których bezpośrednim celem był Tor Mikkel Wara. W grudniu ubiegłego roku zarówno na samochodzie, jak i jednej ze ścian domu szefa resortu sprawiedliwości pojawiła się swastyka wraz z napisem „rasista”. Ponadto usiłowano podłożyć ogień pod auto Wary. W kolejnym miesiącu podpalony został śmietnik znajdujący się na posesji należącej do ministra. Następne zdarzenie miało miejsce w lutym, kiedy to pod samochód polityka podłożone zostały materiały łatwopalne. Na początku marca minister znalazł w swojej domowej skrzynce pocztowej adresowany do niego list. Wg policyjnych źródeł korespondencja zawierała groźby werbalne.
PST poinformowała, że nie dokonano dotąd żadnych zatrzymań w związku z niedzielnym zdarzeniem. Szczegóły prowadzonego postępowania również pozostają niejawne.

Sceniczny czynnik sprawczy?

Reklama

Do pierwszego zdarzenia w grudniu doszło zaraz po tym, jak stołeczny Teatr Black Box w swoim przedstawieniu zatytułowanym „Ways of seeing” pokazał nagrania wideo, na których znajdowały się nieruchomości znanych Norwegów. Na jednym z nagrań pokazany został dom Wary. Na innych materiałach filmowych rozpoznano lokale należące do ludzi powiązanych z Partią Postępu Frp, Partią Konserwatywną Høyre czy nawet NATO. Niemniej jednak nie stwierdzono bezpośredniej zależności między spektaklem, a incydentem, który wydarzył się na terenie posesji ministra.

PST przyznało wówczas dziennikowi „Aftenposten”, że istnieje wiele spekulacji wokół ewentualnej korelacji między przedstawieniem a incydentem. Przedstawiciel służby odmówił jednak oficjalnego komentarza do powyższych przypuszczeń. Autorami nagrań wyemitowanych w trakcie spektaklu byli najprawdopodobniej skrajnie lewicowi twórcy.

O tym, że możliwy związek między nagraniami, a atakiem na dom Wary nie wyszedł poza sferę domysłów może świadczyć fakt, że służby nie podjęły próby kontaktu z dyrektor teatru Anne-Cécile Sibué-Birkeland. Ona sama wyraziła zaś nadzieję, że fragmenty spektaklu nie posłużyły za bezpośrednią inspirację do nastawania na zdrowie i życie ministra.

Zamach na norweską demokrację

Tuż po pierwszym zdarzeniu do którego doszło w grudniu, Rada Ministrów wystosowała oświadczenie opisujące atak na dom Wary jako „zamach na demokrację”, nakazujący umieścić go w politycznym kontekście. Sam minister mówił wówczas o przekroczeniu pewnej bariery podkreślając, że czym innym są groźby wobec urzędującego polityka, a narażaniem na niebezpieczeństwo jego rodzinę.

Po wypadkach, które miały miejsce w ostatnią niedzielę, zdecydowana większość norweskiej sceny politycznej udzieliła wsparcia ministrowi sprawiedliwości. Premier Erna Solberg nazwała incydent „nieakceptowalnym”. Dodała również, że tego rodzaju groźby są ciosem w otwarte i demokratyczne społeczeństwo. Również lider klubu parlamentarnego Partii Chrześcijańsko-Demokratycznej KrF Knut Arild Hareide podkreślił, że to atak wymierzony nie tylko w Tora Mikkela Warę i jego rodzinę, ale również w otwarte społeczeństwo, które charakteryzuje się brakiem dystansu między władzą a obywatelami. Hareide określił szereg gróźb wobec ministra sprawiedliwości jako „zamach na nasze wartości i naszą demokrację”.

W niektórych wypowiedziach da się usłyszeć również głosy krytyki pod adresem całej norweskiej klasy politycznej. Mathilde Tybring-Gjedde, parlamentarzystka Partii Konserwatywnej Høyre stwierdziła, że rządzący do tej pory bagatelizowali znaczenie pogróżek wobec ministra sprawiedliwości. Podobnego zdania jest jej ojciec Christian. Wiceprzewodniczący parlamentarnej komisji spraw zagranicznych i obrony już w grudniu zwracał uwagę na fakt, iż wzrasta skala zagrożeń, na które narażeni są przedstawiciele władzy. W jego opinii przybrało to rozmiary niebezpiecznego zjawiska, które dotąd nie było traktowane wystarczająco poważnie.

Kasandryczna prognoza PST

W opublikowanej niedawno corocznej ocenie zagrożeń Polityczna Służba Bezpieczeństwa jedne z akcentów położyła na niebezpieczeństwa mogące dotknąć norweskie kręgi polityczno-decyzyjne. Bezpośrednimi przesłankami potencjalnych ataków na przedstawicieli władzy są motywy wynikające z różnic ideologicznych, politycznych czy religijnych. Autorzy raportu odnieśli się także do wyników badań, z których wynika, że część norweskiej warstwy rządzącej rozważa nawet odejście z czynnego uprawiania polityki z obawy przed niebezpiecznymi konsekwencjami, do których może doprowadzić nieaprobowana przez garstkę frustratów ich codzienna działalność polityczna. Nasilające się zjawisko zagrożenia nie jest wymierzone wyłącznie w decydentów, ale stanowi też niebezpieczeństwo dla istotnych elementów demokracji norweskiej, o czym przekonywali również po niedzielnym incydencie tamtejsi politycy.

Trudno podjąć się próby wskazania, kto stoi za groźbami pod adresem Tora Mikkela Wary. Szczegóły dochodzenia, które prowadzi Policyjna Służba Bezpieczeństwa objęte są tajemnicą. W ostatnim czasie minister sprawiedliwości mógł narazić się radykalnym islamistom. Zapowiedział bowiem, że powracający z Syrii bojownicy ISIS posiadający norweskie paszporty będą postawieni przed wymiarem sprawiedliwości pod zarzutem działalności terrorystycznej. Inny trop może prowadzić do ruchów skrajnej lewicy. Wspominał o tym zresztą jeden z polityków wskazując na autorów nagrań wideo przedstawionych w spektaklu „Ways of seeing”. Typowanie potencjalnych autorów gróźb pozostaje jednak wyłącznie przedmiotem spekulacji.

>>> Polecamy: Huawei budzi obawy. Norweska sieć 5G nie dla Chińczyków?