"Wybory samorządowe stały się plebiscytem na temat stylu rządów Erdogana, którego kompetencje jako prezydenta kraju zostały znacznie poszerzone latem 2018 roku. Teraz mści się na nim sięgnięcie po całą władzę: im bardziej Turcy odczuwają kryzys gospodarczy, tym bardziej cierpi jego popularność" - analizuje we wtorek konserwatywny "Frankfurter Allgemeine Zeitung". Gazeta przypomina, że Turecka Partia Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP) Erdogana wciąż jest najsilniejszą siłą polityczną w kraju, i to od 2002 roku, ale ostatnie wybory wyznaczają zmianę trendu. "FAZ" przywołuje słowa samego obecnego prezydenta, który rozpoczął marsz po najwyższą władzę od urzędu burmistrza Stambułu w 1994 roku: "Kto wygrywa Stambuł, wygrywa całą Turcję".

Wiadomo już, że AKP utraciła kontrolę nad Ankarą. Porażka zapowiada się także w Stambule. Niedzielne wybory były postrzegane jako test popularności Erdogana w sytuacji, gdy Turcja boryka się z recesją, dwucyfrową inflacją, rosnącymi cenami żywności i wysokim bezrobociem.

Lewicowo-liberalny "Sueddeutsche Zeitung" zauważa, że głosowanie pokazało głębokie podziały wśród Turków. "Jeśli jest jakaś lekcja z tych wyborów, to brzmi ona: Turcja pilnie potrzebuje pojednania. W konserwatywnej Anatolii AKP jest nadal silna, ale na obrzeżach się kruszą" - diagnozuje monachijska gazeta. "Do 2023 roku nie będzie w Turcji wyborów. Jest to szansa na oprzytomnienie. Dotychczas Erdogan stosował tylko jedną receptę, kiedy jego władza była zagrożona: nacisk i jeszcze więcej nacisku. Wkrótce okaże się, czy wyciągnął wnioski z tych wyborów" - prognozuje.

Z kolei "Neue Osnabruecker Zeitung" z Dolnej Saksonii nie ukrywa radości z niezadowalającego AKP wyniku wyborów. "Zakusy Erdogana na władzę absolutną zostały powstrzymane. To cieszy, bo oznacza, że próba zglajchszachtowania społeczeństwa za pomocą represji nie powiodła się" - pisze gazeta. Zdaniem "NOZ" świadczy to o istnieniu w Turcji krytycznej opinii publicznej, która podnosi głos przeciwko przebudowie ich kraju w "islamsko-konserwatywna autokrację".

Reklama

Według szacunkowych danych w Niemczech mieszka ok. 3 mln osób pochodzących z Turcji. Połowa z nich wciąż ma tureckie obywatelstwo. Erdogan niejednokrotnie organizował wiece i prowadził agitację wyborczą wśród swoich rodaków mieszkających nad Renem. Każdorazowo wzbudzało to ostre reakcje niemieckich władz, które krytycznie oceniają politykę prezydenta i nie chcą, by ją promował wśród mieszkających w RFN Turków. W samej diasporze Erdogan jest postacią kontrowersyjną i ma zarówno gorących zwolenników, jak i wrogów.

Niepodważalna jest jednak rola Erdogana w politycznej aktywizacji swoich rodaków w Niemczech. W ostatnich wyborach prezydenta Turcji w 2018 roku w RFN wzięła udział prawie połowa mieszkających tam uprawnionych osób (49,7 proc.). Był to najwyższy odsetek w historii. Ponad 60 proc. oddało głos na Erdogana.

>>> Polecamy: Wybory samorządowe w Turcji za nami. Reżim Erdogana zaczyna się kruszyć