Stosunki pomiędzy USA a Chinami stają coraz bardziej napięte. Oba kraje od prawie roku toczą wojnę handlową i spierają się m.in. w sprawie Tajwanu, uznawanego przez ChRL za zbuntowaną prowincję, oraz Morza Południowochińskiego, do którego Pekin rości sobie pretensje.

Przemówienie Shanahana na dorocznej konferencji Shangri-La Dialogue w Singapurze oceniane jest jako jego pierwsze ważne wystąpienie publiczne odkąd w styczniu objął obowiązki ministra obrony USA po ustąpieniu Jamesa Mattisa. Konferencja poświęcona jest sprawom bezpieczeństwa w regionie Azji i Pacyfiku.

„Być może największe długoterminowe zagrożenie dla żywotnych interesów państw w tym regionie powodują podmioty, które dążą do podważania, a nie podtrzymywania ładu międzynarodowego opartego na regułach” - powiedział Shanahan, nie wymieniając przy tym żadnego konkretnego kraju.

Później dodał jednak: „Nie będziemy ignorować zachowania Chin, a sądzę, że w przeszłości ludzie jakby chodzili wokół niego na palcach”.

Reklama

W odpowiedzi na wystąpienie Shanahana wysokiej rangi przedstawiciel Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej (ALW) Shao Yuanming zarzucił władzom USA działania „szkodliwe dla pokoju i stabilności w regionie.

„(Shanahan) wyrażał niesłuszne poglądy i powtarzał starą śpiewkę w kwestii Tajwanu i Morza Południowochińskiego” - powiedział chiński wojskowy. Dodał, że Chiny będą „za wszelką cenę broniły suwerenności kraju”, jeśli ktokolwiek „zechce oderwać Tajwan od Chin”.

Demokratycznie wybrane władze w Tajpej uznają Tajwan za kraj niezależny od Pekinu, ale komunistyczny rząd ChRL nigdy nie wykluczył siłowego przejęcia kontroli nad wyspą. „Chiny będą musiały zostać ponownie zjednoczone” - oświadczył Shao.

>>> Czytaj też: Amerykański wymiar sprawiedliwości Zachodu głównym celem ataków Kremla [RAPORT]