Pierwsza tegoroczna runda globalnych negocjacji w Bonn przebiegła pod znakiem minimalnego postępu, sporów terytorialnych i zirytowania brakiem jednomyślności co do wyników pracy IPCC. W tle negocjacji rozmawiano o przygotowaniach do wrześniowego szczytu Sekretarza Generalnego ONZ i wynikach czerwcowej Rady Europejskiej.

Bezruch na rynkach, skok w temperaturze

Najwięcej uwagi przyciągały dyskusje nad kształtem nowego globalnego systemu handlu emisjami. Prace, które toczyły się na podstawie tekstu wynegocjowanego w Katowicach, nie posunęły się zbytnio do przodu. Wiele państw wskazywało wręcz na potrzebę przygotowania dodatkowych materiałów, które pomogłyby im lepiej zrozumieć co trudniejsze elementy technicznych zagadnień związanych z funkcjonowaniem nowego systemu. Takim elementem jest m.in. kwestia śledzenia globalnego przepływu i księgowania kredytów redukcyjnych (corresponding adjustement) po 2020 r. Nie wróży to szczególnie dobrze wynikom chilijskiego szczytu COP25 w grudniu 2019 r. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że podobnie jak w Katowicach nie uda się tam tego tematu dopiąć.

Drugim istotnym rozczarowaniem był wynik dyskusji o Specjalnym Raporcie IPCC ws. 1,5°C. Była to także kontynuacja dyskusji, która zaczęła się na katowickim COP24. Tu, podobnie jak w Katowicach, tekst jednomyślnie uzgodnionych konkluzji zdaniem wielu delegacji nie oddaje pilności w przeciwdziałaniu zmianom klimatu. Największym oponentem była Arabia Saudyjska, która domagała się zapisów o tym, że raport IPCC jest generalnie niedoskonały, zawiera luki i – w domyśle, że nie warto na nim polegać. Należy pamiętać, że zgodnie z Konwencją Klimatyczną i Porozumieniem Paryskim sprzeciw jednej strony wystarczy, aby nie można było uzgodnić dokumentu. I tak właśnie było w tym przypadku: żeby można było przyjąć cokolwiek trzeba było rozwodnić język konkluzji, a wraz z nim przekaz o tym, co musi być zrobione na poziomie globalnym by zapobiec kryzysowi klimatycznemu.

Reklama

Tak słaby polityczny wynik negatywnie rezonuje zarówno z rosnącymi protestami młodzieży przeciw brakom działań rządów świata, jak i z mocno działającą na wyobraźnię falą upałów w Europie. Wiadomo przecież, że coraz dłuższe i bardziej dolegliwe okresy wysokich temperatur będą się nasilać w wyniku postępujących zmian klimatu. Dodatkowo może irytować fakt, że Konwencja Klimatyczna weszła w życie już 25 lat temu, a emisje zamiast spadać, rosną. Jak podaje Międzynarodowa Agencja Energetyczna: w 2018 r. globalne emisje związane z energetyką wzrosły o 1,7 proc.

Na czym polegał spór Ukrainy z Rosją o Krym na spotkaniu dotyczącym klimatu? O tym w dalszej części artykułu na portalu WysokieNapiecie.pl