Perturbacje finansowe po zdecydowanym wygraniu niedzielnych prawyborów prezydenta Argentyny przez opozycyjnego kandydata Alberto Fernandeza utrzymywały się we wtorek już drugi dzień, powodując ponownie spadek kursu argentyńskiego peso.

W porannych transakcjach peso straciło 9,32 proc., osiągając poziom 59 za dolara USA. W poniedziałek argentyńska waluta odnotowała historycznie najniższy kurs 65 za dolara, co oznaczało spadek jej wartości o 30 proc.

Odzwierciedla to obawy, że obecny prezydent Mauricio Macri, zwolennik ekonomiki wolnorynkowej, nie zdoła zapewnić sobie reelekcji, a jego następca mógłby dążyć do przywrócenia populistycznej polityki gospodarczej. W dół poszły także argentyńskie akcje i obligacje.

Jak zaznacza Reuters, skala poniedziałkowego tąpnięcia na argentyńskim rynku finansowym nie ma precedensu od czasu popadnięcia kraju w 2001 roku w kryzys gospodarczy, który wymusił zawieszenie spłat zadłużenia zagranicznego. O ile kursy papierów wartościowych wykazywały we wtorek oznaki stabilizacji, to inne wskaźniki sugerowały, że ogólna sytuacja nieprędko się poprawi. Krajowe ryzyko Argentyny zwiększyło się o blisko 100 punktów bazowych, do 1,564, wzrosły również koszty ubezpieczenia się od jej niewypłacalności.

Przewaga Fernandeza nad Macrim w prawyborach sięgnęła 15 punktów procentowych czyli więcej niż oczekiwano. Daje mu to duże szanse wygrania październikowych wyborów powszechnych już w pierwszej turze.

Reklama

W udzielonym w poniedziałek wieczorem wywiadzie telewizyjnym Fernandez uznał Macriego za winnego obecnych zawirowań finansowych. "Jestem otwarty na dialog, ale nie chcę kłamać Argentyńczykom. Co mogę zrobić? Jestem tylko kandydatem, moje pióro nie podpisuje dekretów" - powiedział.

Uważany za reprezentanta umiarkowanej frakcji ruchu peronistowskiego Fernandez zaproponował zawarcie paktu ekonomiczno-socjalnego dla zwalczania inflacji, która wynosi obecnie 55 proc. rocznie.

>>> Czytaj też: Argentyna w zaklętym kręgu kryzysu gospodarczego