Panie Ministrze, świat a także Polska, mierzy się obecnie z wieloma głębokimi przemianami. Z jednej strony zmagamy się z trudnymi zjawiskami i procesami, takimi jak zmiany klimatu, nadmierny połów ryb, degradacja gleb czy deforestacja, a z drugiej - z rosnącymi oczekiwaniami konsumentów, którzy zwracają coraz większą uwagę na jakość, bezpieczeństwo i pochodzenie żywności, a także ekologiczny sposób jej wytworzenia. Jak pogodzić problem produkcji rolnej z troską o środowisko naturalne?
Ten tekst pochodzi ze specjalnego wydania DGP „Nie ma przyszłości bez przedsiębiorczości”, w całości przygotowanego przez przedsiębiorców.
Reklama
Podzielam pana przekonanie o tym, że następuje rabunkowe wykorzystywanie zasobów przyrody. Obecne zmiany klimatyczne mogą być również konsekwencją niewłaściwego wykorzystania tych dóbr w ostatnich dekadach. Ci, którzy kwestionują zmiany klimatyczne, a przecież taka grupa istnieje, twierdzą, że są one spontaniczne i człowiek nie ma na to większego wpływu. Nawet gdyby tak było, to troska o przyszłość świata powinna wszystkich nas jednoczyć. Już prawie nikt na świecie, a przynajmniej w Europie, nie uważa, że maksymalizacja plonów i "wyciśnięcie z ziemi jak najwięcej" jest synonimem nowoczesności. To myślenie zmieniło się jednak dopiero przed kilkunastoma laty. Moje pokolenie było kształcone na studiach rolniczych w przekonaniu, że nowoczesność polega na maksymalnej eksploatacji zwierząt i pól uprawnych. Dziś ten paradygmat się zmienił i takiego podejścia nikt już nie traktuje poważnie. Fakt, że Europa stawia na zrównoważone rolnictwo to duża szansa dla Polski. Model ten polega na tym, że owszem, staramy się uzyskać jak najlepsze efekty stosując nowoczesne środki produkcji, ale jednocześnie dbamy o to by nie pogorszyć środowiska w którym funkcjonujemy. To właśnie rolnictwo szanujące przyrodę jest dziś uważane za najnowocześniejsze. Cieszę się z tej zmiany podejścia. Jako Polska, mamy mniej skażone środowisko od innych również dlatego, że w okresie realnego socjalizmu nie było nas stać na ówczesne metody polegające na masowym używaniu pestycydów i innych środków chemicznych. W czasach Gierka fakt, że odstawaliśmy od Europy Zachodniej, która używała znacznie więcej nawozów sztucznych był oceniany jako coś wstydliwego. Dziś widać, że to nasz atut. Być może to „renta zapóźnienia”, ale jeśli uda nam się przeskoczyć pewien etap przez który przechodzili nasi zachodni partnerzy, m.in. Francja, to możemy szybciej wkroczyć na drogę naprawdę nowoczesnego rolnictwa i zostać nawet jednym z jego liderów.
To jest zresztą zbieżne z zachowaniami konsumentów - coraz bardziej poszukują zdrowej i bezpiecznej żywności. Niektórzy mówią, że to przejaw snobizmu, jednak ja w takiej postawie nie widzę niczego negatywnego. Niekiedy do takich zachowań zmuszają ludzi problemy zdrowotne - np. choroby cywilizacyjne. Nie bez znaczenia jest też większa zamożność społeczeństwa. Udział pieniędzy wydawanych na żywność maleje. Kiedyś stanowiła ona nawet 50 proc. wartości koszyka. Teraz w Europie to około dziesięciu procent. Inną sprawą jest, że takie zjawisko przekłada się na presję na rolników by produkowali jeszcze tańszą żywność, a to nie zawsze jest możliwe. Pogoń za obniżkami powoduje fałszowanie żywności i produkcję ersatzów. Należy pamiętać, że żywność wysokiej jakości nie może być bardzo tania.