Jak powiedział PAP szef klubu Lewicy, sekretarz generalny Wiosny Krzysztof Gawkowski, SLD, Wiosna i Lewica Razem ogłoszą swojego kandydata w styczniu. "Nie będziemy się ścigali z Platformą Obywatelską na kandydata, bo wystawimy kandydata, który będzie walczył o II turę, a nie tylko będzie" - powiedział. Nie chce jednak zdradzać, kto miałby nim być.

Jeden z polityków SLD, z którym rozmawiała PAP ocenił, że kandydatem powinien zostać któryś z trzech liderów lewicowego bloku, czyli przewodniczący Wiosny Robert Biedroń, lider Lewicy Razem Adrian Zandberg lub szef SLD Włodzimierz Czarzasty. Ten ostatni, jak sam podkreślał w wypowiedziach medialnych, startem w wyborach prezydenckich nie jest zainteresowany.

Biedroń z kolei na początku listopada możliwość startu sugerował wpisem w mediach społecznościowych. „Yes, we can... but, can I? If u know what I mean. Hasłem wyżej w 2008 roku swoją kampanię zainaugurował 44. Prezydent USA Barack Obama. #2020” – napisał wówczas lider Wiosny.

Jednak z informacji uzyskanych przez PAP wynika, że Biedroń się waha, ale jest raczej na nie w kwestii start w wyborach prezydenckich. Jego bliscy współpracownicy są jednak w tej kwestii podzieleni. Jedni zapewniają, że jeszcze nie podjął ostatecznej decyzji, inni twierdzą, że Biedroń start wyklucza.

Reklama

Najpoważniej typowana - według źródeł PAP - jest ewentualna kandydatura Zandberga, którego wystąpienie w sejmowej debacie nad expose premiera Mateusza Morawieckiego było szeroko komentowane w mediach i oceniane bardzo pozytywnie, a w serwisie YouTube.com odtworzono je ponad milion razy.

Sam lider Lewicy Razem - zdaniem jego bliskich współpracowników - jest sceptyczny. Jednak kwestia ma być wciąż otwarta i politycy Lewicy mają Zandberga przekonywać. W negocjacje z liderem Lewicy Razem ma także zostać zaangażowany były prezydent Aleksander Kwaśniewski, który pierwszy raz został głową państwa mając 41 lat, czyli w podobnym wieku, który w przyszłym roku osiągnie Zandberg, bo 41 urodziny będzie miał 4 grudnia 2020 roku. Źródła PAP twierdzą też, że zarówno Biedroń, jak i Zandberg mają być zmęczeni kampaniami wyborczymi z 2018 i 2019 roku. W ostatniej z nich, przed wyborami parlamentarnymi, lider Wiosny pełnił funkcję szefa sztabu, a Zandberg, choć był "jedynką" listy warszawskiej komitetu wyborczego SLD, jeździł po kraju "lewicobusem" i wspierał kandydatów w większości okręgów.

W przypadku gdyby żaden z nich nie zdecydował się na startu, wprowadzony byłby - wynika z informacji uzyskanych przez PAP - plan "B", w którym Biedroń i Zandberg byliby zaangażowani w kampanię innej osoby spoza "trzech tenorów", jak określano współpracę szefów SLD, Wiosny i Lewicy Razem.

W takim rozwiązaniu mogłaby pojawić się kandydatura kobiety. Ta jednak wydaje się - zdaniem rozmówców PAP - bardzo ryzykowna, bo prawdopodobne jest, że kandydatką Platformy Obywatelskiej będzie wicemarszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska. Gdyby jednak Lewica zdecydowała się wystawić kobietę, byłaby to najprawdopodobniej Gabriela Morawska-Stanecka. W rozmowie z PAP wicemarszałek Senatu zaznaczyła, że są to tylko spekulacje medialne i na oficjalne ogłoszenie kandydata lub kandydatki Lewicy trzeba jeszcze poczekać.

Z informacji uzyskanych przez PAP wynika, że w SLD są też naciski, aby to ta największa w lewicowym bloku partia wystawiła kandydatkę. Najpoważniej rozpatrywana jest w tym kontekście była warszawska radna, posłanka Małgorzata Sekuła-Szmajdzińska, wdowa po byłym szefie MON Jerzym Szmajdzińskim, który zginął w katastrofie smoleńskiej, a który był wówczas kandydatem SLD w wyborach w 2010 roku. (PAP)

autor: Grzegorz Bruszewski