Korespondenci dziennika, powołując się na wypowiedzi prezydenta Francji Emmanuela Macrona i przewodniczącego Rady Europejskiej Charlesa Michela, piszą w piątek po południu o „ewolucji” stanowiska Paryża.
Gotowość Francji do "pójścia naprzód" potwierdził ostrożnie w czwartek w Zagrzebiu Michel – piszą dziennikarze paryskiej gazety. Cytują też Pałac Elizejski, który powołując się na wtorkową rozmowę Macrona z chorwackim premierem Andrejem Plenkoviciem, poinformował, że zmiana metody negocjacji jest dla Paryża warunkiem koniecznym do rozpoczęcia rozmów akcesyjnych i że podobnie myśli wiele stolic europejskich. Jak twierdzi "Le Monde", jest ich 15.
Inne zdanie ma według gazety przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen, która powiedziała, że "nie ma konieczności zmiany reguł dla Albanii i Macedonii Północnej".
Pod koniec 2019 roku Francja podsunęła myśl, by zamienić obecną "ciężką" procedurę negocjacji (obejmującą 35 obszarów polityki) siedmioetapowym procesem "konkretnym, stopniowym, precyzyjnym".
Te słowa "wyznaczają krajom bałkańskim perspektywę przyjęcia", więc "uznano je za zachęcające" – komentują korespondenci "Le Monde" i podkreślają, że nad tą sprawą pilnie pracuje komisarz ds. sąsiedztwa i rozszerzenia, Węgier Oliver Varhelyi, który w środę spotkał się w Paryżu z francuskim premierem Edouardem Philippe'em i sekretarz stanu ds. europejskich w MSZ Francji Amelie de Montchalin.
Autorzy artykułu, powołując się na francuskie źródła dyplomatyczne, zwracają uwagę, że bardzo długo ciągnący się proces negocjacyjny pozostawia kraje negocjujące "poza Europą", "co może, tak jak w Serbii, spowodować odwrócenie się obywateli od idei europejskiej". Dlatego – tłumaczy rozmówca dziennika – "należałoby stopniowo +zaaklimatyzować+ te kraje, wspomagając ich dostosowanie do reguł Unii".
Ten proces – podkreśla źródło – Francja widzi jako stopniową integrację w miarę negocjacji, proces, który - jeśli trzeba - ma być odwracalny.
Zagrzeb, który na pół roku objął przewodnictwo UE, ogłosił, że sprawa rozszerzenia jest kluczowym zadaniem jego prezydencji. Według dziennikarzy "Le Monde" wynika to z troski, by sąsiedzi Chorwacji "nie dostali się pod wpływy rosyjskie, chińskie czy arabskie".
Chorwacki premier zamierza zaprosić na przewidziany na 7 maja szczyt UE w Zagrzebiu przywódców sześciu państw bałkańskich – Macedonii Północnej, Albanii, Czarnogóry i Serbii (które od lat negocjują wejście do Unii), a także Bośni i Hercegowiny oraz Kosowa.
Plenković wyraził w czwartek nadzieję, że ten nieformalny szczyt "otworzy nową stronę w historii rozszerzania UE".
Żeby tak się stało, marcowy szczyt UE w Brukseli będzie musiał uchwalić reformę procesu akcesyjnego i oficjalne otwarcie negocjacji z Tiraną i Skopje – piszą autorzy artykułu w "Le Monde".
>>> Czytaj też: "Tageszeitung": Merkel stawia na Moskwę. Rosja wybombardowała sobie ścieżkę do stołów negocjacyjnych