"Wielka mądrość w dziedzinie podatków, którą przyniosło 14 lat rządów Angeli Merkel, brzmi: na końcu zawsze wygrywa państwo" - konstatuje najpoczytniejsza gazeta w Niemczech.

"To musi być wspaniałe uczucie dla rządzących. I frustrujące dla obywateli. Pracownicy przedsiębiorstwa, którzy przyczyniają się do zwiększenia zysku, są nagradzani. W spółce akcyjnej +Niemcy+ pracownicy pozostają z niczym" - ironizuje dziennik i zastanawia się, czy państwo ma prawo zabierać obywatelom więcej niż potrzebuje i czy nie powinno zwrócić nadwyżki, zamiast chować ją w rozmaitych rezerwach.

"To musi się zmienić! Pieniądze powinny wrócić do milionów pracowitych, dzięki którym (podatki) szerokim strumieniem płyną do państwowej kasy. Wówczas nie tylko państwo byłoby zwycięzcą, ale my wszyscy" - puentuje "Bild".

Mimo słabej koniunktury RFN zakończyła rok 2019 z największą nadwyżką budżetową od zjednoczenia Niemiec w 1990 roku. Dotychczasowy rekord padł w roku 2015, kiedy nadwyżka wyniosła 12,1 mld euro.

Reklama

Eksperci tłumaczą, że plus w budżecie w tym roku, to efekt trzech czynników. Przede wszystkim wpływy z podatków okazały się wyższe niż przewidywano. Z drugiej strony, niskie, czy wręcz ujemne, stopy procentowe sprawiły, że RFN wydała mniej pieniędzy na obsługę zadłużenia. Po trzecie wreszcie, spora część środków z rozmaitych funduszów (m.in. na inwestycje komunalne, czy rozbudowę infrastruktury światłowodowej) pozostała nietknięta.

>>> Polecamy: Rosja przegrywa walkę z korupcją. Straty sięgają bilionów rubli