Zgodnie z sondażem opublikowanym w czwartek SPD na czele z obecnym burmistrzem Hamburga, Peterem Tschentscherem, może liczyć na 39 proc. głosów. Na drugim miejscu znajdują się Zieloni - 24 proc. Na chadeków chce głosować 12 proc. mieszkańców Hamburga. Zgodnie z prognozą do 121-osobowego parlamentu ma wejść jeszcze partia Lewica (8,5 proc.), Alternatywa dla Niemiec (6 proc.) i FDP (5 proc.).

Chociaż wyniki wyborów w Hamburgu nie są reprezentatywne dla całego kraju, to są uważnie obserwowane w Niemczech. Jest to jedyne głosowanie na poziomie landowym w tym roku w RFN i jest traktowane jako wskaźnik nastrojów po kryzysie rządowym w Turyngii, który wybuchł 5 lutego br. Zwłaszcza chadecy i liberalna FDP obawiają się o swój wynik. Ale również między współrządzącymi w Hamburgu SPD i Zielonymi trwa swojego rodzaju wyścig: Katharina Fegebank, przywódczyni Zielonych w mieście, chętnie sama stanęłaby na czele lokalnego rządu.

Uprawnionych do głosowania jest około 1,3 mln mieszkańców miasta od 16 roku życia. Najważniejszym tematem kampanii wyborczej była ochrona klimatu oraz - typowo w przypadku Hamburga - czynsze i transport.

Z Berlina Artur Ciechanowicz (PAP)

Reklama