W ataku na centrum administracji prowincji południowych w mieście Jala, stolicy prowincji o tej samej nazwie, użyto grantu, a także samochodu naładowanego materiałami wybuchowymi.

W momencie eksplozji w centrum przebywały setki osób - wielu przedstawicieli miejscowych władz zostało zaproszonych na spotkanie w sprawie koronawirusa, który od grudnia ub.r. rozprzestrzenił się na cały świat. W Tajlandii odnotowano dotąd 177 przypadków zakażenia koronawirusem, w tym we wtorek stwierdzono 30 nowych infekcji. 70-80 proc. przypadków jest w stołecznym Bangkoku. Jedna osoba zmarła, a 41 pacjentów zostało wyleczonych i wróciło do domu.

Na razie nikt nie przyznał się do zamachu.

Od 2004 r. w trzech najbardziej wysuniętych na południe prowincjach kraju toczy się rebelia separatystów muzułmańskich. Szacuje się, że w walkach od tamtej pory zginęło ok. 7 tys. osób.

Reklama

W prowincji Jala, obok Narathiwat i Pattani, większość mieszkańców wyznaje islam. Zbrojne ugrupowania muzułmańskie dążą do oderwania tych terenów od reszty kraju. Często dochodzi tam do ataków z użyciem bomb czy broni lekkiej, pomimo obowiązującego stanu nadzwyczajnego i rozmieszczenia 40 tys. funkcjonariuszy sił bezpieczeństwa.

Islamscy rebelianci z południa nie należą do globalnego ruchu dżihadu, lecz buntują się przeciwko dyskryminacji Malajów oraz muzułmanów w zamieszkanej głównie przez buddystów Tajlandii. Domagają się utworzenia państwa islamskiego, w którego skład wchodziłyby wspomniane trzy prowincje. Przed aneksją południa przez Tajlandię przed około stu laty region ten był autonomicznym sułtanatem. (PAP)