Przed spryskaniem ludzi mieszanką chloru z wodą pracownicy służb, ubrani w ochronną odzież i maski, polecili im zamknąć oczy, a rodzicom - zasłonić oczy swoich dzieci. Pracownicy Bareilly w stanie Uttar Pradeś, w północnych Indiach, mieli tylko odkazić autobusy jako środek prewencyjny podczas epidemii koronawirusa.

„Próbowaliśmy ich chronić (przed koronawirusem - PAP) i poprosiliśmy, by zamknęli oczy” - powiedział dziennikowi „Hindustan Times” o poniedziałkowym incydencie Ashok Gautam, dowodzący odkażaniem urzędnik z Bareilly. „To normalne, że się zmoczą” - dodał.

Zdaniem Nitisha Kumara, urzędnika administracji okręgu, niektórzy urzędnicy mogli przekroczyć granicę podczas akcji odkażania. Nagrany smartfonem film pokazujący spędzonych ludzi i akcje spryskiwania przedostał się do mediów społecznościowych i wywołał oburzenie w Indiach.

„Zwracamy się do rządu stanu Uttar Pradeś o powstrzymanie się od tak nieludzkich działań, w czasie, gdy walczymy z pandemią” - napisała w serwisie Twitter sekretarz generalna opozycyjnego Indyjskiego Kongresu Narodowego Priyanka Gandhi. „Robotnicy wycierpieli już wystarczająco dużo” - podkreśliła.

„Przyglądamy się nagraniu. Zespoły urzędników i strażacy zostali poproszeni o odkażenie autobusów. Zarządziliśmy podjęcie kroków prawnych przeciw odpowiednim osobom” - napisał Kumar w serwisie Twitter.

W Indiach trwa 21-dniowa kwarantanna kraju i zakaz opuszczania domów. Tysiące ludzi, którzy żyją najczęściej żyją w slumsach i stracili pracę, postanowiło wrócić do rodzinnych wiosek. Władze nie radzą sobie z falą ludzi uciekających z metropolii.

Według jednego z urzędników, cytowanego przez „Hindustan Times”, dotychczas do miasta Bareilly dotarło 25 tys. osób z innych, dużych ośrodków miejskich.

W Indiach odnotowano ponad tysiąc przypadków koronawirusa, 29 osób zmarło, a sto zostało wyleczonych.

Paweł Skawiński (PAP)