„Opracowaliśmy test seroneutralizacji, który wykrywa przeciwciała, ale przede wszystkim mierzy ich zdolność do hamowania wejścia wirusa do komórki. Ten test dostarcza zatem informacji na temat skuteczności przeciwciał” - mówi Charneau, który jest wirusologiem.
Zapewnia on, że w przeciwieństwie do istniejących testów serologicznych, które wykrywają jedynie obecność przeciwciał u osób po zakażeniu koronawirusem i nie są w stanie stwierdzić, czy dana osoba jest chroniona przed infekcją, testy opracowywane przez Pasteur-TheraVectys „dostarczają informacji na temat skuteczności przeciwciał”.
Test dzieli przeciwciała pacjenta na trzy kategorie: silne neutralizujące, słabe i nieneutralizujące.
Test może jednak dać fałszywie dodatnie wyniki, to znaczy wskazywać - na podstawie wykrywania neutralizujących przeciwciał - osobę, która przeszła zakażenie, ale w rzeczywistości nie nabyła odporności, a zatem byłaby nosicielem wirusa - wyjaśnia Charneau.
Badacz twierdzi, że „nigdy nie miał fałszywie pozytywnych wyników”. Dodaje jednocześnie, że „bardzo trudno jest zagwarantować 100 proc. niezawodność testów".
"Jesteśmy dziś pewni, że poziom błędu jest bardzo niski” - podkreśla.
Test był stosowany po raz pierwszy w ramach badania paryskiego Instytutu Pasteura w szkole średniej im. Jeana Monneta w Crepy-en-Valois w departamencie Oise na północ od Paryża, w jednym z epicentrów Covid-19 we Francji.
Test może być dostępny dla osób fizycznych po zatwierdzeniu przez ministerstwo zdrowia i po testach klinicznych udowadniających jego skuteczność. Po pobraniu próbek krwi wyniki mają być dostępne po około dwóch dniach.
„Mamy wszystkie odczynniki niezbędne do wyprodukowania kilkuset tysięcy testów. Instytut Pasteura zdolny jest do przeanalizowania od 50 do 100 tys. próbek tygodniowo” – mówi Charneau, dodając, że w przyszłości warto rozbudować sieć centrów zdolnych do analiz próbek.
>>> Polecamy: Najwcześniej na wiosnę 2021 r. należy spodziewać się pojawienia na rynku szczepionki przeciwko koronawirusowi