W raporcie pt.:„PRCH RRF Crisis. COVID-19. Views from Abroad” pokazano jak z lockdownem radzą sobie kraje w Unii Europejskiej, a także jak mogą się zmienić zachowania konsumenckie i jaki to może mieć wpływ na przyszłość handlu. "Dzięki współpracy z naszymi europejskimi partnerami możemy pokazać problem w szerokim ujęciu, uchwycić widoczne już trendy i zjawiska. Kto pierwszy je dostrzeże i zrozumie, ten zyska. Zwłaszcza w tak dynamicznej sytuacji, w jakiej dziś się znajdujemy" – mówi cytowana w publikacji Anna Zachara-Widła z Polskiej Rady Centrów Handlowych.

Autorzy raportu zaznaczyli, że dane partnerów badawczych potwierdzają m.in. wysoki stan niepewności w polskim społeczeństwie (dane GfK), zmiany dotyczące planowanych zakupów wg. kategorii (dane Inquiry), a w kontekście europejskim - wysokie spadki obrotów w kwietniu sięgające nawet 94 proc. Wskazano, że w poszczególnych krajach obserwowane są ruchy dążące do znoszenia lub luzowania wprowadzonych w związku z pandemią obostrzeń.

Według danych PRCH, w Hiszpanii przygotowano poradnik dotyczący środków higieny i bezpieczeństwa dla centrów handlowych i parków handlowych, tak aby klienci mogli czuć się w nich bezpiecznie. Zarządcy i najemcy w dalszym ciągu czekają jednak na tzw. pełne otwarcie" - napisano.

Z kolei w Niemczech w połowie kwietnia, po 26 dniach całkowitego przestoju w branży handlowej, wznowiono sprzedaż w centrach i na ulicach handlowych. Z raportu wynika, że obowiązują tam limity klientów uzależnione od powierzchni sklepów: jedna osoba przypada na 10 do 20 m kw. Limit jest wyznaczany poprzez ograniczanie liczby dostępnych koszyków zakupowych lub egzekwowany przez ochronę, a nawet zwykłych pracowników. "Poprzednio obowiązujące limity liczby klientów nie doprowadziły do powstania kolejek przed centrami handlowymi w całym kraju, ponieważ w pierwszych tygodniach osiągnięto jedynie ok. 30-40 proc. standardowej frekwencji. Teraz, po trzech tygodniach obserwowana jest stabilizacja na poziomie ok. 50-60 proc. w tygodniu w zależności od lokalizacji, do 75 proc. w soboty" - napisano.

Reklama

Duże straty odnotowuje także rynek austriacki. Według Standort+Markt - jak czytamy - każdy dzień przestoju w samym tylko austriackim handlu stacjonarnym kosztował do tej pory średnio około 110 milionów euro obrotu brutto, nie licząc sektora F&B i dostawców usług. W przypadku 242 austriackich centrów handlowych "w kasie brakuje około 30 mln euro netto na każdy dzień przestoju", a wskaźnik fluktuacji w austriackich centrach handlowych wynosi obecnie 13,6 proc. w oparciu o 2 letni cykl obserwacji. "Jest bardzo prawdopodobne, że w ciągu najbliższych 2 lat wahania będą wynosić od 15 do 20 proc., w wyniku czego wzrośnie również liczba pustostanów" - zaznaczyli autorzy. Dodali, że austriacki rząd zadeklarował wsparcie dla najemców, którzy utracili 75 proc. zysków z osiąganej sprzedaży. Najemcy centrów handlowych muszą za to pokryć czynsze i pozostałe opłaty wynikające z prowadzonej działalności.

Zaznaczono, że wyjątkowa jest sytuacja w Szwecji m.in. ze względu na polityczne decyzje dotyczące funkcjonowania gospodarki w okresie epidemii. Autorzy wskazują, że tradycyjny handel w tym kraju na długo przed pandemią koronawirusa zmagał się z trudnościami, a teraz ten proces widocznie przyspieszył. Jak podaje Anna Bergstrom, autorka analizy dostępnej w raporcie, do 9 maja 2020 r. w Szwecji zbankrutowało 2703 przedsiębiorstw, w porównaniu z 2627 bankructwami w tym samym okresie w roku ubiegłym.

>>> Polecamy: Nowa era w transporcie. Jak będzie wyglądać podróżowanie po szczycie pandemii? [WYTYCZNE KE]