Promocja nie marki ale produktów

Zgromadzone środki nie będą wykorzystywane do promocji konkretnych marek czy wyrobów ale tak zwanych kategorii produktowych, czyli mięsa, nabiału czy warzyw. Akcje będą informować o ich walorach odżywczych, jakości oraz zachęcając do ich spożycia. Na ten cel przeznaczone zostanie 90 proc. środków.

Pozostałe 10 proc. będzie można wykorzystać do finansowania udziału w targach i wystawach, szkoleń, a także działalności organizacji branżowych, np. biorących udział w organizacjach międzynarodowych.

- Ponieważ suma, którą zgromadzą fundusze będzie niewielka, ważne jest żeby poszczególne branże nie rozdrabniały się i realizowały po 1-2 dużych projektów promocyjnych, tak aby osiągnąć widoczny efekt – uważa Andrzej Gantner, dyrektor generalny Polskiej Federacji Producentów Żywności.

Reklama

Unia podlewaruje promocję żywności

Jedną z najważniejszych korzyści z powołania funduszy będzie ułatwienie branży spożywczej dostępu do unijnych środków na promocję. Warunkiem niezbędnym do ich uzyskania jest posiadanie środków na wkład własny w wysokości 20 proc. budżetu zgłaszanego projektu.

Sprawa jest warta zachodu, gdyż Unia Europejska może sfinansować aż 80 proc. kosztów poniesionych na promocję. W przypadku dopłat unijnych w grę wchodzą więc znaczące kwoty i wysoki poziom lewarowania. Jeden złoty z funduszu promocji może wygenerować cztery złote dopłat z Unii.

Można założyć, że wszystkie projekty mogą wynieść nawet około 140 mln zł. Oczywiście tylko teoretycznie bo w praktyce, część projektów promocyjnych, z różnych względów, będzie zapewne realizowana wyłącznie ze środków krajowych.

Warto przypomnieć, że na liście nowych programów promujących unijną żywność w krajach trzecich, ogłoszonej przez Komisję Europejską w końcu 2008 r., nie znalazł się ani jeden polski projekt!

Jest jednak haczyk…

Jeżeli fundusze promocji posłużą jako wkład własny do uzyskania dużo większych środków z Unii, nie będziemy mogli promować ani wyrobów jako polskich, ani konkretnych marek, lecz jedynie kategorie produktowe lub np. systemy jakości żywności. Warto więc wykorzystywać fundusze promocji do uzyskania unijnego dofinansowania tylko pod warunkiem, że projekty będą atrakcyjne dla naszego sektora żywnościowego.

- Na rynkach trzecich powinniśmy wspierać unijne akcje promocyjne wyłącznie w branżach, w których jesteśmy konkurencyjni. W innym wypadku będziemy tracić pieniądze na działania, które będą przynosić profity nie nam, lecz innym krajom Unii – uważa Andrzej Gantner. Jego zdaniem szczególnie rozwojowymi grupami towarowymi, których eksport warto wspierać, są np. przetwory mięsne i owocowo-warzywne, a także wysokoprzetworzone produkty mleczarskie.

Także w Polsce istnieją jeszcze kategorie żywnościowe o dużym potencjale wzrostu, np. przetwory zbożowe i owocowo-warzywne, których spożycie warto promować. W przypadku mięsa i jego przetworów należałoby się raczej w naszym kraju skupić na promowaniu systemów jakości.

Nie będzie funduszy dobrowolnych, może będzie 1 proc.?

Fundusze promocji mogą być także wykorzystane do wspierania polskich produktów w kraju i za granicą, jednak wówczas projekt nie może być współfinansowany ze środków unijnych. Dlatego istnieje duże prawdopodobieństwo, że zostaną one raczej wykorzystane do uzyskania subwencji unijnych na promocje poszczególnych kategorii żywności, a nie konkretnych polskich produktów.

Szkoda, że w ustawie nie znalazł się zapis umożliwiający powoływanie przez przedsiębiorców funduszy dobrowolnych, które można byłoby wykorzystywać do promocji polskiej żywności, a nie unijnej.

Zdaniem Andrzeja Gantnera, brak funduszy dobrowolnych, może zrekompensować propozycja jednoprocentowego odpisu od podatku CIT na organizacje przemysłowe, zawarta w pakiecie antykryzysowym wicepremiera Waldemara Pawlaka. - Ten pomysł bardzo mi się podoba. Z pozyskanych w ten sposób środków organizacje przemysłowe mogłyby tworzyć poważne narodowe programy promocyjne – mówi Andrzej Gantner.

Jest tylko pytanie, czy ten pomysł zostanie wcielony w życie, czy pozostanie tylko na papierze.

Czyje pieniądze tego władza

Projekt ustawy o funduszach promocji żywności rodził się w bólach w resorcie rolnictwa już od 2006 roku. Kontrowersje budziły przede wszystkim źródła finansowania i zasady zarządzania funduszami, czyli po prostu kto ma na nie płacić i decydować o sposobie wydatkowania środków. Kością niezgody była kwestia czy składkę do tych funduszy mają wnosić producenci surowców czy przetwórcy, a także skład komitetów zarządzających.

Trwający blisko dwa lata pat był spowodowany tym, że resort rolnictwa obstawał za tym, żeby fundusze promocji były finansowane przez przemysł spożywczy, natomiast przewagę w komitetach zarządzających nimi mieli rolnicy. Na takie rozwiązanie nie chcieli zgodzić się przetwórcy żywności, którzy słusznie argumentowali, że decydujący głos przy opiniowaniu i zatwierdzaniu projektów promocyjnych powinien mieć ten kto płaci na fundusz, czyli w tym wypadku oni.

Resort rolnictwa chciał także mieć wpływ na zarządzanie funduszem promocji, co było rozwiązaniem niespotykanym w Europie. Realizacja tego pomysłu uczyniłaby z rządu niejako współwłaściciela funduszu, a pieniądze zgromadzone na nim stałyby się środkami publicznymi, a tych - zgodnie z prawodawstwem UE - nie można używać do wspierania żadnego sektora, co przekreśliłoby jakikolwiek sens tej inicjatywy.

Na szczęście resort rolnictwa wycofał się w końcu z tego kuriozalnego pomysłu. Gwoli wyjaśnienia warto dodać, że w tych krajach Unii, w których istnieją podobne fundusze, rząd jest jedynie ich depozytariuszem, natomiast nie zarządza nimi i nie ma wpływu na sposób wydatkowania środków.

Resort upiera się przy swoim

Wydawało się, że po kolejnych negocjacjach producentów i przetwórców żywności w czerwcu 2008 r., nastąpił przełom i ustawa, w kształcie na jaki zgodzili się partnerzy społeczni, trafi wreszcie do Sejmu. Organizacje rolnicze zmieniły bowiem stanowisko i zadeklarowały gotowość łożenia na fundusze promocji, a przedstawiciele branży spożywczej zgodzili się w zamian na przekazanie rolnikom decydującego głosu w komitetach zarządzających.

Minister rolnictwa zignorował jednak ustalenia poczynione przez przedstawicieli organizacji rolniczych i branżowych, przedstawiając projekt ustawy w wersji forsowanej wcześniej przez resort, nie uwzględniającej kompromisowych poprawek będących wynikiem dialogu pomiędzy partnerami społecznymi.

W ten sposób zaprzepaszczono blisko dwa lata konsultacji i negocjacji, cofając się do rozwiązań nie akceptowanych przez przetwórców żywności, którzy, jak łatwo można było przewidzieć, nie poparli rozwiązania forsowanego wbrew nim na siłę przez ministerstwo rolnictwa.

Powrót do kompromisu

Obecny projekt ustawy o funduszach w głównych założeniach nawiązuje do kompromisu osiągniętego w 2008 roku, co wskazuje, że resortowi rolnictwa, przetwórcom i rolnikom udało się w końcu porozumieć.

Składki na fundusz, w wysokości około 0,1 proc. wartości surowca, będą płacone przez rolników, a odprowadzane przez podmioty skupujące. W przeliczeniu na jednego rolnika będą to symboliczne kwoty, jednak biorąc pod uwagę cały obrót surowcami fundusze zgromadzą rocznie około 34-35 mln zł.

Producenci rolni, jako płatnicy składek, będą mieli przewagę w komitetach zarządzających funduszami, zatwierdzających poszczególne projekty promocji do realizacji. - W interesie wszystkich jest, aby w komitetach zarządzających funduszami promocji znalazły się najbardziej kompetentne i profesjonalne osoby znające się na marketingu – mówi Andrzej Gantner, dyrektor generalny Polskiej Federacji Producentów Żywności.

- Mam nadzieję, że przedstawiciele rolników w komitetach zarządzających będą konsultowali z przetwórcami kierunki działań promocyjnych i wybiorą projekty najlepsze dla obydwu stron – dodaje Andrzej Gantner.

Projekt ustawy przewiduje powołanie siedmiu funduszy promocji: mleka, mięsa wieprzowego, mięsa wołowego, końskiego i owczego; ziarna zbóż i przetworów zbożowych; owoców i warzyw, mięsa drobiowego oraz ryb.

Jeżeli nie dojdzie do nieprzewidzianych niespodzianek w Sejmie, w ciągu 1-1,5 miesiąca prace legislacyjne nad ustawą o funduszach promocji powinny zostać zakończone i można spodziewać się, że w czerwcu zostanie uchwalona. Zbieranie składek prze fundusze zacznie się zapewne od początku przyszłego roku.