Międzynarodowy Fundusz Walutowy szacuje, że produkt globalny brutto spadnie w tym roku o 0,5 proc. do zaledwie 1 proc., co jest najgorszym wynikiem od II wojny światowej.

Ta ponura prognoza, opublikowana w połowie marca, została w tym tygodniu zdetronizowana przez raport Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju, klubu bogatych krajów z siedzibą w Paryżu. OECD spodziewa się, że łączne PKB wszystkich jej członków obniży się o 4,3 proc., a bezrobocie – z niewielkimi wyjątkami – osiągnie poziom 10 proc.

To, co zaczęło się w USA, a zeszłej jesieni przybrało postać kryzysu zaufania wśród zaawansowanych gospodarek, obecnie przekształciło się w niebezpieczną recesję globalną. U jej podstaw legło błędne koło: słabość sektora finansów przenosi się na realną gospodarkę, a rosnące bezrobocie i spadek dochodów jeszcze bardziej uwydatnia chorobę, która rozszerza się na inne banki i pozostałe elementy globalnego systemu finansowego.

Światowa Organizacja Handlu ocenia, że obroty handlu międzynarodowego spadną w tym roku o 9 proc. Załamanie się eksportu artykułów przemysłowych uderzyło szczególnie mocno w gospodarki, wyspecjalizowane w takiej produkcji, jak Japonia, Korea Południowa i Niemcy.

Reklama

Kiedy jesienią zeszłego roku nastąpił gwałtowny spadek sprzedaży, OECD zanotowała ostry wzrost niesprzedanych towarów w USA, Europie i Japonii. Do spiętrzenia zapasów doszło tak szybko, że z pewnością będzie to kolejny czynnik, który zaciąży na najbliższej aktywności gospodarczej.

Cykl ekonomiczny, w którym producenci ograniczają produkcję, aby zapasy mogły się obniżyć, sugeruje, że odrodzenie w najlepszym razie przełoży się do końca tego roku. Analitycy mają nadzieję, że do poprawy dojdzie właśnie wtedy lub na początku przyszłego roku.

Jedną z przyczyn odrodzenia jest to, co Mervyn King, gubernator Banku Anglii nazywa efektem Hondy. Japoński producent samochodów zamroził działalność swych fabryk w Wielkiej Brytanii pod koniec zeszłego roku ze względu na trudności ze sprzedażą aut w całej Europie, co szczególnie mocno uderzyło w brytyjski przemysł. Ale w miarę, jak Honda i inne koncerny zaczną otwierać swoje fabryki, produkcja powinna podskoczyć.

OECD uważa, że w 2010 roku zaawansowane gospodarki będą już rozwijać się w tempie 1,1 proc, przy czym dotyczy to wszystkich bogatych krajów. Bank Światowy ocenia, że kraje rozwijające się będą rosnąć w 2010 roku w tempie 4,4 proc., wobec zaledwie 2,1 proc. w tym roku i ponad 5-proc. przyrostu w ostatnich latach.

Prócz spodziewanego końca bolesnego cyklu ekonomicznego, nadzieje na odrodzenie światowej gospodarki pokładane są także w wyjątkowo ekspansywnej polityce monetarnej, w ogromnych bodźcach fiskalnych, w pomocy niesionej bankom oraz w niższych cenach surowców.

Chociaż nie ma wątpliwości, że na rzecz odrodzenia zaprzęgnięto potężne siły, ryzyko wciąż pozostaje. Dominique Strauss-Kahn, dyrektor wykonawczy MFW, powiedział wczoraj dla „Financial Times”, że spodziewa się odrodzenia w pierwszej połowie 2010 roku, ale pod wielkim znakiem zapytania pozostaje szybkość procesu oczyszczania banków z toksycznych aktywów.

Panują powszechne obawy, że wraz z recesją kryzys finansowy się pogorszy. Jednym ze źródeł niepokoju G20 jest implozja w Europie Wschodniej, w wyniku której banki Austrii, Szwecji, Włoch i Belgii zostały zainfekowane złymi pożyczkami, uruchamiając spiralę strat, kurczenia się i spadku gospodarczego. Innym problemem jest możliwość rozszerzenia się dolegliwości mieszkaniowych kredytów hipotecznych na kredytowanie w USA nieruchomości komercyjnych, gdzie niespłaconych pożyczek jest obecnie mniej niż podczas recesji z początku lat 1990-tych.

Ale bez względu na to, jak głęboko sięga recesja, obecnie uwaga jest zwrócona na kwestie odrodzenia oraz zakończenia nadzwyczajnych posunięć w polityce gospodarczej ostatnich miesięcy.

Strona fiskalna gospodarek zaawansowanych, która w ostatniej dekadzie nigdy nie była mocna, w następnym dziesięcioleciu osłabi się jeszcze bardziej, gdyż presja demograficzna starzejących się społeczeństw odciśnie się na barkach populacji aktywnej zawodowo. Aby uniknąć inflacji, konieczne będzie ograniczenie wzrostu wydatków publicznych oraz zwiększenie podatków.

Nie ma też żadnych oznak na to, że niebezpieczny brak globalnej równowagi, który przyczynił się do kryzysu, może być w najbliższym czasie rozwiązany. Świat musi znaleźć sposób rozwoju gospodarczego bez wielkiego deficytu handlowego USA i równoczesnych nadwyżek w Chinach, Niemczech oraz u producentów ropy naftowej.

Na czoło wysunie się polityka dotycząca rynku pracy, gdyż kraje muszą obniżyć bezrobocie z poziomów, których miały nadzieję nigdy więcej nie oglądać. I podczas, gdy uwaga będzie się skupiać na zapobieganiu deflacji, muszą zostać usunięte środki stymulacji monetarnej, aby w trakcie gospodarczego ożywienia uniknąć stoczenia się w inflację.

Tłum. T.B.