Do krajów, których waluty analitycy uznali za atrakcyjne zalicza się Australię, Nową Zelandię i Norwegię. Atrakcyjność tych krajów wynika z perspektyw rosnącej inflacji, wynikającej z dostarczania dużej ilości pieniądza gospodarce.

Wszystko przez inflację

Działania wzmacniające gospodarkę ze strony banków centralnych w USA i Wielkiej Brytanii, także w Japonii, polegają w części na kupowaniu papierów wartościowych. W tym samym czasie wzrosły ceny surowców, takich jak ropa naftowa.

"Waluty powiązane z surowcami są skorelowane z inflacją w cyklicznym otoczeniu,które podnosi ceny i poprawia bilans handlowy krajów - producentów surowców" - napisał w raporcie John Normand, szef działu strategii walutowych w londyńskim JP Morgan.

Reklama

"Od czasu, kiedy łagodzenie polityki monetarnej weszło ponownie jesienią ubiegłego roku do bieżącego słownika, większość realnych, surowcowych aktywów ma dobre wyniki, odbijając w ten sposób pogląd, że inflacja jest z pewnością nieunikniona" - dodał Normand w swoim raporcie.

Nowa Zelandia do odkrycia?

W minionym tygodniu australijski dolar zyskał 2,5 proc. wobec dolara amerykańskiego. Dolar nowozelandzki zyskał 1,9 proc. od 27 marca. Ropa naftowa w notowaniach w Nowym Jorku zyskała 8 proc. od 18 marca do 52 dolarów za baryłkę. Indeks Reuters/Jeffries CRB, na który składają się ceny 19 surowców, wzrósł w tym okresie o 19 proc.

Pomoc dla gospodarki - pomoc dla cen surowców

Analitycy Xeliona zwrócili uwagę, że w mijającym tygodniu ropa naftowa co prawda najpierw taniała, ale od początku kwietnia "euforyczne" wzrosty na rynkach akcji i oczekiwania co do polepszenia się stanu gospodarki w wyniku pakietów pomocowych przeniosły się także na rynek ropy naftowej.

"Jeśli utrzyma się pozytywny sentyment na rynku akcji, to również ropa powinna drożeć. Warto zwrócić uwagę na zachowanie się amerykańskiej waluty, gdyż osłabiając się w stosunku do euro powinna podnosić ceny ropy" - napisali analitycy Xeliona.

Poprawa nastrojów na rynku akcji przełożyła się też na wzrost ceny miedzi. "Ceny przekroczyły pułap 4075 dolarów za tonę i pewnie zmierzają do kolejnego technicznego oporu na poziomie 4260 dolarów. Wydaje się, że przyszły tydzień powinien przynieść korektę, która będzie prawdopodobnie 'łąpaniem oddechu' do zmierzania do wyżej wspomnianego oporu. Obecnie tona metalu kosztuje 4135 dolarów, co oznacza ponad 5 proc. wzrost cen" - czytamy w komentarzu Xeliona.