Ranna publikacja szacunków resortu finansów odnośnie lipcowej inflacji (4,8 proc. r/r) nie wpłynęła znacząco na notowania złotego. Bo poza „jastrzębim” nastawieniem Dariusza Filara, pozostali członkowie RPP raczej nie będą się spieszyć z podwyżką stóp procentowych aż do września, bądź października. Zresztą prognoza resortu finansów wpisuje się we wcześniejszą koncepcję, iż wskaźnik CPI ma ustanowić swój szczyt w okolicach 5 proc. r/r w sierpniu. I dopiero ewentualnie odchylenia w górę mogłyby wywołać pewien alarm. Tym samym większe znaczenie dla notowań naszej waluty będzie mieć sytuacja w regionie i na rynkach międzynarodowych. Pomału umacniający się dolar względem głównych walut, może w końcu skłonić zagraniczne fundusze do realizacji zysków osiągniętych w ostatnich tygodniach na walutach naszego regionu. Zwłaszcza, że perspektyw na szybie i radykalne podwyżki stóp procentowych nie widać. W ostatnich dniach zamieściłem prognozę sugerującą, że do końca tego tygodnia za euro będziemy płacić 3,25 zł. Oparta była ona o przeświadczenie, iż środowy komunikat RPP będzie nieco bardziej „gołębi”, co się nie stało. Członkowie Rady teoretycznie pozostawili sobie furtkę do kolejnej podwyżki, chociaż chyba sami nie bardzo są pewni, czy z niej skorzystają. Analiza techniczna pokazuje, że pierwsza połowa sierpnia powinna być słaba dla złotego, który ma szanse zrealizować nieco większą korektę ostatnich zwyżek. Tym samym pierwszym celem dla euro będą okolice 3,25-3,2650 zł, a dla dolara 2,12-2,13 zł. O godz. 13:38 notowania wynosiły odpowiednio 3,2190 (EUR/PLN), 2,0670(USD/PLN), 1,9715 (CHF/PLN), 4,0860 (GBP/PLN).

Ostatnie publikacje danych makroekonomicznych ze Stanów Zjednoczonych pokazały, że rynek jest dość nerwowy i zbyt emocjonalnie reaguje na każde nieco lepsze, bądź gorsze odczyty. Wzrost PKB w II kwartale na poziomie 1,9 proc. wobec 0,9 proc. po korekcie w I kwartale, okazał się być zbyt mały w kontekście prognoz, które wahały się w przedziale 2,0 proc. (Reuters), a 2,3 proc. (Bloomberg). W efekcie dolar zaczął gwałtownie tracić na wartości, w czym pomogły też słabsze dane o cotygodniowym bezrobociu, które wzrosło o 44 tys. do 448 tys. To wzbudziło obawy, co do dzisiejszego odczytu Departamentu Pracy o liczbie nowych etatów poza rolnictwem w lipcu (oczekiwania mówią o ich spadku o 75 tys.). Sytuacja odwróciła się jednak po publikacji lepszego od prognoz indeksu Chicago PMI w lipcu, który wzrósł do 50,8 pkt. powracając tym samym powyżej „recesyjnej” bariery 50 pkt. Dolarowi pomogła także ponownie taniejąca ropa naftowa. Po środowym wyskoku w górę, dzisiaj „czarne złoto” w kontraktach terminowych w Nowym Jorku było warte już 123 USD za baryłkę. Spadki cen tego surowca były po części spowodowane obawami, co do możliwego spadku popytu ze strony państw azjatyckich. Można się domyślać, jak potoczy się sytuacja na ropie i EUR/USD, jeżeli problemy te zaczną się nasilać.

Euro/dolar: Dzisiejsze dane z rynku pracy będą kluczowe, to oczywiste. Poza publikacją o godz. 14:30 (prognoza -75 tys. w lipcu) warto będzie jednak zwrócić uwagę na dzisiejszy odczyt indeksu ISM dla przemysłu o godz. 16:00 (szacunki 49,3 pkt. w lipcu) i informacje, które napłyną w przyszłym tygodniu. Kluczowe będzie posiedzenie FED w najbliższy wtorek z publikacją komunikatu o godz. 20:15. Głównie z powodu możliwego zaskoczenia. Wprawdzie szanse na podwyżkę stóp procentowych we wrześniu wynoszą obecnie 32 proc. (na podstawie kontraktów CBoT), to nie można wykluczyć, że członkowie FED zdecydują się na zaostrzenie wymowy komunikatu. Bo nie ma co ukrywać, że inflacja zaczyna już stanowić problem z którym Amerykanie będą musieli się uporać w najbliższych miesiącach i kwartałach. Może być to ruch nieco ryzykowny, w kontekście chociażby ostatnich pesymistycznych słów byłego szefa FED odnośnie sytuacji na rynku nieruchomości i utrzymującej się niestabilności w gospodarce, ale być może konieczny. Oczywiście nie należy oczekiwać, że stopy rzeczywiście wzrosną we wrześniu, ale same oczekiwania mogą wystarczyć, aby pchnąć notowania dolara wyraźnie w górę. Tym samym amerykańska waluta dostałaby wsparcie nie tylko ze strony FED, ale także wspomnianej na początku ropy naftowej, a także ECB. Inwestorzy będą wypatrywać odniesień do bieżącej sytuacji w euro-gospodarce, podczas zaplanowanego na 7 sierpnia posiedzenia banku ws. stóp procentowych. A co w krótkim terminie? Wydaje się, że dzisiaj uda się przetestować okolice 1,5490-1,55. Później, do wtorku notowania mogą powrócić do 1,56-1,5650, aby ponownie powrócić do spadków po komunikacie FED. O godz. 13:38 kurs EUR/USD wynosił 1,5570.

Funt/dolar: Słabszy odczyt indeksu PMI dla przemysłu w lipcu (44,3 pkt. wobec prognozowanych 45,5 pkt.) może doprowadzić do dalszej przeceny funta względem dolara. Stanie się tak jednak wtedy, kiedy opublikowane o godz. 14:30 i 16:00 dane z USA będą korzystne dla amerykańskiej waluty. Taką możliwość sugeruje analiza techniczna – opory można wyznaczyć w okolicach 1,9790-1,9800, a poziomy docelowe na 1,9680-1,9700. W przyszłym tygodniu kluczowe będzie wspomniane wcześniej posiedzenie FED (5 sierpnia) i Banku Anglii (7 sierpnia). O godz. 13:38 notowania GBP/USD wynosiły 1,9774.

Reklama
Sporządził:
Marek Rogalski
Główny Analityk
First International Traders Dom Maklerski S.A.