Zagrożeni masowymi zwolnieniami amerykańscy finansiści mogą odetchnąć. Po okresie niepewności o pracę, związaną z odium doprowadzenia do kryzysu, po ich wiedzę sięga nie byle kto – Wujek Sam, który chce w ten sposób uzupełnić kadry swoich federalnych agencji.

Okazja - rządowe targi pracy

Przegrani analitycy zamierzają skorzystać z nadążającej się okazji. Od początku około 400 pracowników prywatnych firm z sektora finansowego zarejestrowało się na rządowe targi pracy w Nowym Jorku. Według organizatorów to dwa razy więcej niż w zeszłym roku.

Po stronie pracodawców uczestnikami będzie całe spektrum agencji rządowych w Stanach Zjednoczonych – od Federal Deposit Insurance (odpowiednika polskiego Krajowego Depozytu Papierów Wartościowych), przez FBI, po nadzorującą amerykańską giełdę Securities and Exchange Commission.

Chętnych nie brakuje

Reklama

Jedną z uczestniczek w odbywających się 24 kwietnia targach będzie 43-letnia Virginia Donner, która niedawno straciła pracę w funduszu hedgingowym. „Kiedy szukasz pracy, a twoja branża w pewnym sensie implodowała, trzeba określić swoje umiejętności, a potem sprawdzić kto szuka pracowników.” – mówi Donner.

Virginia Donner jest jedną z ponad 23 tysięcy osób, które straciły w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy pracę w nowojorskich firmach związanych z Wall Street. Jak szacują władze miasta Nowy Jork, w tym roku pracę w sektorze finansowym może stracić kolejne 23 tysiące osób.

Fenomenalna okazja kadrowa

Nowojorskie targi pracy mogą być świetną okazję do uzupełnienia braków kadrowych na przykład dla Securities and Exchange Commission. SEC był w ostatnich miesiącach bardzo krytykowany za posiadanie na liście płac zbyt wielu prawników, a zbyt mało analityków.

Jak twierdzi obecna przewodnicząca SEC Mary Schapiro, taka struktura kadrowa doprowadziła między innymi do problemów z wykryciem piramidy finansowej stworzonej przez Bernarda Madoffa.

„Mamy teraz fenomenalną okazję do zatrudnienia posiadających użyteczne umiejętności i będących na bieżąco ludzi, którzy stracili pracę na Wall Street i bardzo chcą coś robić, robić coś bardzo konstruktywnego.” – mówiła Schapiro 11 marca w czasie przesłuchania przed komisją amerykańskiego Kongresu.

Inwestycyjni ryzykanci docenili nagle…stabilność i spokój

Choć praca na rządowej posadzie jest dużo mniej opłacalna pod względem zarobków niż w sektorze finansowym, to tym co może skusić rozbestwionych analityków rynkowych do przyjęcia tej oferty jest – oczywiście oprócz dłuższego pozostawania na bezrobociu – dużo wyższy poziom bezpieczeństwa i stabilności „na państwowym”.

Jak twierdzi William Drawbridge, dyrektor ds. marketingu i rozwoju w nowojorskim Stowarzyszeniu Analityków Giełdowych, które organizuje wspomniane na początku targi pracy, bezrobotni „wallstreetowcy” są wprost chorzy z powodu braku poczucia bezpieczeństwa. „Praca dla rządu jest stabilna. To dla nich dobre rozwiązanie.” – dodaje Drawbridge.

Pieniądze schodzą na drugi plan

Bezpieczeństwo i stabilność mają jednak swoją cenę. Według danych wspomnianego Stowarzyszenia Analityków Giełdowych, 40 procent jego członków zatrudnionych w sektorze prywatnym zarabia między 175 tysięcy a 190 tysięcy dolarów rocznie.

Tymczasem pracownik zatrudniony w agencji rządowej w Nowym Jorku może liczyć maksymalnie na 153 tysiące dolarów rocznej pensji. Jeszcze mniej zarabia się w Waszyngtonie – maksymalnie 127 tysięcy dolarów.

Jak mówi 45-letnia Laura Richardson, która na fali kryzysu straciła posadę analityka w firmie BB&T Capital Markets, „nigdzie nie płacą tak dobrze jak na Wall Street”. Nawet ona zapowiada jednak, że wybierze się do Nowego Jorku na rządowe targi pracy. „Jestem gotowa robić wszystko, aby zapobiec, żeby coś takiego nie zdarzyło się ponownie.” – mówi Richardson, odnosząc się do kryzysu finansowego.

Nie tylko finansiści chcieliby pracować dla rządu

Problemy z pracą finansistów z Wall Street są częścią szerszego problemu z bezrobociem, przed którym stoi Nowy Jork i cała Ameryka. W lutym stopa bezrobocia w Nowym Jorku wzrosła w stosunku do lutego z 6,9 procent do 8,1 procent – podał stanowy Departament Pracy. Tym samym stopa bezrobocia wzrosła w mieście do najwyższego poziomu od 2003 roku.

Jako, że podobnie wyglądają statystyki dla całych Stanów Zjednoczonych nie może dziwić, że także pracownicy z innych niż finansowy sektorów gospodarki zastanawiają się nad pracą dla państwa.

„Rząd zapewnia dobry pakiet socjalny, dobry program ochrony zdrowia.” – komentuje John Palguta, wiceprzewodniczący stowarzyszenia Partnership for Public Service promującego pracę w sektorze państwowym wśród młodych Amerykanów. „Jeśli ktoś martwi się, że rządu nie będzie na niego stać, to albo zarabia dużo powyżej 200 tysięcy dolarów na rok albo po prostu się myli.”.

ikona lupy />
Kalim Khan, bezrobotny od roku / Bloomberg