Po wielu miesiącach spadków a następnie marazmu na rynku w pierwszej połowie tego roku obecny jest dość silny trend wzrostowy. Jakie obecnie nastroje dominują wśród inwestorów?
– Widać powrót optymizmu i próbę przywrócenia normalności na rynku. Po długim półtorarocznym okresie spadków, największym w historii polskiej giełdy, ostatnio obserwowaliśmy wzrosty niektórych spółek w ciągu jednego kwartału nawet o 30–50 proc.
Reakcje polskiego rynku są jednak zawsze mocniejsze niż dojrzałych rynków światowych. Obecnie mamy więc reakcję w drugą stronę – odreagowanie silnych spadków z zeszłego roku. Poza tym giełda zawsze wyprzedza gospodarkę o kilka miesięcy. Kiedy gospodarka realna wchodzi w najgorszy moment, to na giełdzie są już pierwsze symptomy poprawy. Z takim zjawiskiem mamy do czynienia obecnie.
To odreagowanie może jednak wkrótce się skończyć?
Reklama
– Często po okresie bessy następują odreagowania, czasami wzrosty sięgają do 50 proc. z poprzedniej hossy, a później jest spadek, zanim znowu rynek się ustabilizuje. Najgorsza na giełdzie i na rynku kapitałowym jest z całą pewnością stagnacja. Zmienność rynku jest podstawą do zarabiania pieniędzy. Poza tym na rynku najważniejsza jest płynność – co z tego, że jest tanio, jeśli akcji spółek nie można kupić ani sprzedać.
Historycznie bessy trwały średnio 16-18 miesięcy, a więc wydaje się, że już teraz jesteśmy bliżej jej końca. Gospodarka realna może mieć jeszcze przez rok czy dwa lata problemy, co widać po wynikach spółek. Obecnie rynek jest jednak oczyszczany ze źle zarządzanych i nieperspektywicznych spółek – zostają najsilniejsi, i to zarówno na rynku głównym, jak i na NewConnect. Kiedy jest hossa, to nawet wartość najsłabszych podmiotów wzrasta.
Co Dom Maklerski PKO BP może zaoferować inwestorom, jeśli chodzi o doradztwo inwestycyjne?
– Dążymy do zapewnienia swoim klientom jak najszerszego dostępu do informacji. Nasi pracownicy stale monitorują wydarzenia na rynku kapitałowym i przekazują klientom informacje ze spółek, prognozy, wyniki finansowe, raporty i analizy, tak aby klienci mogli łatwiej podejmować decyzje inwestycyjne. Dom Maklerski zapewnia swoim klientom kontakt z maklerami papierów wartościowych i doradcami inwestycyjnymi. Kładziemy również duży nacisk na edukację. Organizujemy kursy i szkolenia, spotkania z analitykami. Zależy nam na tym, aby również niedoświadczeni inwestorzy, którzy dopiero rozpoczynają przygodę z rynkiem kapitałowym, otrzymywali informacje o podstawowych zasadach panujących na tym rynku, aby stopniowo stawali się coraz bardziej świadomymi uczestnikami gry giełdowej. Doświadczonym inwestorom staramy się prezentować nowe, bardziej zaawansowane produkty, ale również uświadamiać ryzyko, wiążące się z inwestowaniem, w szczególności w skomplikowane instrumenty.
Jaka jest więc sprawdzalność rekomendacji wydawanych przez Dom Maklerski?
– Jeszcze w zeszłym roku, kiedy rynek ogarnęła panika i mówiło się, że jakiekolwiek analizy fundamentalne nie mają sensu, okazało się, że ponad 60 proc. naszych rekomendacji sprawdziło się. Rekomendacje fundamentalne mają bowiem zawsze charakter długoterminowy i nawet jeśli w krótkim terminie wydaje się, że ona jest chybiona, to potem może się okazać, że analityk, który ją wydał, miał rację. Analiza techniczna z kolei interpretuje zachowania inwestorów i codzienne relacje między popytem a podażą. Instytucje, prowadząc długoletnią politykę inwestycyjną, kierują się fundamentami, a inwestorzy indywidualni większą waga zazwyczaj przywiązują do analizy technicznej.
DM PKO BP był już wielokrotnie wyróżniany za aktywność na rynku i wprowadzanie na rynek nowych spółek. Czy w najbliższym czasie możemy spodziewać się debiutów spółek w kolejnych kwartałach?
– Rynek pierwotny jest konsekwencją zdarzeń, jakie mają miejsce na rynku wtórnym. Nawet jeśli wszyscy wiedzą, że transakcje IPO (Initial Public Offering) trzeba przygotowywać z odpowiednim wyprzedzeniem, to zwykle podejmują decyzje o ofercie, dopiero gdy następuje poprawa nastrojów na rynku giełdowym.
Jeżeli jest bessa, to zdecydowana większość zarządów spółek nie jest zainteresowana upublicznieniem ze względu na niski poziom wycen spółek i duże ryzyko przeprowadzenia transakcji. Jeśli więc jedna ze spółek w tym niepewnym na rynku okresie odniosłaby sukces, to będzie to sygnał do kolejnych transakcji IPO. Poza tym jest wiele zamrożonych projektów, które zaczęły być opracowywane jeszcze w 2007 roku. Miejmy nadzieję, że do końca tego roku zaczną one powoli być reaktywowane. Takie transakcje podobnie jak projekty prywatyzacyjne ożywiłyby rynek.
● W jaki sposób na polski rynek kapitałowy i możliwości inwestycyjne wpłynie planowana prywatyzacja GPW?
– Prywatyzacja giełdy z całą pewnością wpłynie pozytywnie na rynek. Podstawą jest jednak implementacja dyrektywy MiFID (Markets in Financial Instruments Directive) – bez tego prywatyzacja giełdy jest niemożliwa. Mam jednak nadzieję, że w najbliższych miesiącach dyrektywa ta zostanie w końcu wdrożona. To jest również hamulec dla domów maklerskich i rynku do dalszego rozwoju i przeprowadzania zmian.
Jakie są więc konsekwencje braku implementacji dyrektywy MiFID?
– Na rozwiniętych rynkach kapitałowych rozwijane są nowe produkty, na przykład ETF (Exchange Traded Funds), oraz różne mechanizmy inwestycyjne, w tym krótka sprzedaż, które w przypadku polskiego rynku mogłyby istotnie zwiększyć płynność. W rezultacie stajemy się mniej konkurencyjni dla inwestorów. Kiedy rynki się połączą i Polska wejdzie do strefy euro, polski rynek powinien być już wyraźnie wyspecjalizowany w pewnych transakcjach, które przyciągnęłyby kolejnych inwestorów z zagranicy.
Co zatem jeszcze potrzebne jest polskiemu rynkowi, aby był bardziej atrakcyjny?
– Przede wszystkim muszą w praktyce funkcjonować rozwiązania, które pozwolą szybciej i sprawniej wprowadzać spółki na rynek. Nie może na przykład dochodzić do sytuacji, kiedy spółki rejestrują się Luksemburgu, bo tam są prostsze procedury, a potem występują o notyfikacje w naszej Komisji, bo nasz rynek daje większe możliwości pozyskania kapitału. W tej kwestii konieczne jest jednak współdziałanie nie tylko GPW, KDPW czy KNF, ale również resortów finansów, lub Skarbu Państwa. Konieczny jest m.in. zbudowanie sprawnego systemu podatkowego, aby zachęcić spółki z całego regionu do notowania na polskiej giełdzie.
Jako największy rynek w tej części Europy bardziej rozumiemy specyfikę krajów bałtyckich, Ukrainy, Rumunii czy Turcji oraz Izraela. Notowanie większej liczby spółek zagranicznych dawałoby szanse na to, aby polski rynek kapitałowy mógł skutecznie konkurować na przykład z Londynem.