Przejawem rewolucyjnego – a raczej kontrrewolucyjnego – etosu był wybór na pierwszą siedzibę giełdy górnego piętra położonej w centrum Warszawy dawnej siedziby Komitetu Centralnego partii komunistycznej. Jak przyznaje Wiesław Rozłucki – który w 1991 roku założył giełdę (GPW) i szefował jej do roku 2006 – w wyborze tego miejsca był pewien element „zemsty historycznej”, choć podyktowany on został także względami praktycznymi: było to jedno z niewielu dostępnych wówczas i półnowoczesnych pomieszczeń biurowych.
Giełda startowała powoli – na początku notowano na niej akcje pięciu zaledwie spółek, a pierwszego dnia obroty wyniosły dwa tysiące dolarów – ale stale się rozwijała i miała solidne podstawy regulacyjne.
Dziś na GPW notowane są akcje 335 spółek, w tym 25 zagranicznych: kapitalizacja firm krajowych wynosi 279 mld zł (89 mld dol.), a dzienne obroty – ponad 1 mld zł. GPW ma na celu bycie wiodącą giełdą Europy Środkowej.
Choć jednak giełda umożliwiła przedsiębiorstwom państwowym przekształcenie się w spółki prywatne, proces ten nie objął samej GPW, która nadal w 99 proc. należy do państwa. – Struktura własnościowa stanowi dla nas oczywisty balast – mówi Ludwik Sobolewski, obecny prezes GPW. Wiesław Rozłucki oczekiwał, że giełda będzie sprywatyzowana w ciągu dwóch lat od powstania, ale kolejne rządy unikały wyzbywania się tak ważnej instytucji.
Reklama
Państwowa forma własności zapobiegła wzięciu przez GPW udziału w prywatyzacji innych giełd.
Umożliwiło to Nasdaq OMX przejęcie giełd bałtyckich, a giełdzie wiedeńskiej zajęcie mocnych pozycji w Pradze, Budapeszcie i Lubljanie.
W Pradze odmówiono nawet rozpatrywania zeszłorocznej oferty z Warszawy; okazało się to ostatecznym bodźcem do działania dla rządu, który zobowiązał się do sprzedaży GPW inwestorowi strategicznemu do końca roku. Władze zainteresowane są współpracą z kilkoma giełdami: London Stock Exchange, Deutsche Borse, Nasdaq OMX oraz NYSE Euronext.
– Chcemy, żeby Warszawa była giełdowym „hubem”, chcemy więc silnego partnera, który sprzyjałby kontynuacji rozwoju GPW – mówi Maciej Wewiór, rzecznik polskiego Ministerstwa Skarbu.
Na liście potencjalnych przejmujących brakuje giełdy wiedeńskiej, którą Warszawa uważa za najpoważniejszego rywala w walce o dominację w regionie.
Podobnie jak dla prawie wszystkich giełd na świecie, również dla GPW rok 2008 był straszny: inwestorzy zagraniczni wycofywali się z rynków wschodzących, porażeni szokiem inwestorzy indywidualni rozbiegli się na boki, a fundusze emerytalne – główny silnik napędowy miejscowych rynków kapitałowych – uciekły z rynku akcji.
Jednak w tym roku indeks WIG wzrósł o prawie 10 proc. i są oznaki odnowy zainteresowania inwestorów akcjami. Wydaje się również, że dobiegło końca wycofywanie jednostek uczestnictwa, które zdziesiątkowało fundusze inwestycyjne.
W miarę stabilizowania się sytuacji prezes Sobolewski nasila działania w celu rozwoju GPW. Była ona długo europejskim liderem w ofertach pierwotnych i utrzymuje nastawienie na nowe spółki.
Jest nadzieja, że prywatyzacja, w tym sfinalizowanie wreszcie rozmów o sprzedaży PGE, jednego z największych wytwórców prądu, doda znaczenia giełdzie. Ze względu jednak na głębokość załamania gospodarczego w Europie Środkowej na panewce spaliły natomiast wcześniejsze plany przyciągnięcia spółek z reszty regionu, zwłaszcza z krajów bałtyckich i z Ukrainy.
Niezależnie jednak od obecnego kryzysu rola GPW jako kluczowego „motoru” polskiego kapitalizmu nie jest zagrożona. – Jesteśmy jedynym krajem, w którym po 1989 roku rynki kapitałowe stały się nie tylko symbolem, ale również rzeczywistym elementem transformacji gospodarczej – mówi Ludwik Sobolewski.