Analitycy spodziewają się, że w ciągu III kwartału zapasy metali przekroczą 5 mln ton (w okresie 2005–2008 wynosiły niespełna 1 mln t), gdyż popyt będzie mniejszy od podaży i to pomimo dużych cięć produkcji. Ceny tymczasem nadal rosną i przekroczyły już 1,7 tys. dol. za tonę, choć nadal są znacznie niższe od rekordu (3380 dol.) z lipca zeszłego roku. Aluminium ze względu na wytrzymałość i lekkość jest powszechnie stosowane w budownictwie, do produkcji samolotów i pociągów. Te sektory bardzo mocno dotknął kryzys, zmniejszając zużycie aluminium. Zdaniem Davida Wilsona, analityka z Societe Generale w Londynie, nadwyżka metalu jest tak duża, że długo potrwa jej likwidacja.
– Tak znaczny wzrost popytu nie jest prawdopodobny, choć pojawiają się oznaki jego zwiększenia w Chinach – mówi. Ceny aluminium idą w górę częściowo dlatego, że inwestorzy – grając na ożywienie – znowu zainteresowali się rynkiem surowców. Ruchowi notowań w górę sprzyjają też obawy o dalsze cięcia produkcji. Firmy – od największego producenta aluminium w świecie, rosyjskiego Rusalu, po Alcoa, największego wytwórcę w USA – ograniczają dostawy. Niektórzy analitycy przewidują, że globalna produkcja aluminium zmaleje w tym roku o 5 proc., najwięcej od 1982 roku, gdy spadła o 15 proc.
Cięcia produkcji powodują już kłopoty na niektórych rynkach. W Japonii niektórzy nabywcy po raz pierwszy w tym roku muszą płacić wyższe ceny za zapewnienie sobie dostaw aluminium. Poza tym, gdy ceny surowców rosną w nadziei, że nadchodzące z Chin ożywienie gospodarcze zwiększy globalny popyt, niektóre huty aluminium zaczynają zwiększać produkcję – co grozi pojawieniem się na rynku jeszcze większej nadwyżki. Dealerzy są przekonani, że Chiny, które są największym na świecie producentem rafinowanego aluminium i najwięcej go zużywają, uruchomią ponownie większość wyłączonych obecnie mocy produkcyjnych, gdy tylko cena metalu przekroczy 2 tys. dol. za tonę.
Podażową stronę rynku komplikuje fakt, że wielu handlujących aluminium, nie akceptując poziomu cen, zawarło z LME długoterminowe umowy na jego magazynowanie, co oznacza, że metal ten nie pojawi się szybko na rynku. Mało kto wierzy jednak, żeby – jeśli nie dojdzie do znacznego ożywienia popytu – wzmocnienie cen mogło się utrzymać w średnim terminie. Czytaj Financial Times w Forsal.pl