Decyzja zapada w momencie, kiedy poszczególne kraju szukają różnych sposobów, aby ochronić swoje firmy podczas kryzysu gospodarczego. USA wprowadziły kontrowersyjne ustawodawstwo „Buy American” (Kupuj amerykańskie), na co Chiny odpowiedziały inicjatywą „Buy Chinese” (Kupuj chińskie), a USA zwiększyły dyplomatyczną presję w reakcji na chińskie zasady sprzedaży komputerów osobistych.

W ramach skoordynowanej akcji, UE i USA oskarżyły Chiny w WTO o stosowanie ceł eksportowych na surowce takie, jak węgiel koksujący, co prowadzi do zniekształceń na globalnym rynku oraz uderza w ich producentów stali i innych produktów”.

„Najbardziej nas martwi, że wygląda to na świadomą politykę stwarzania nieuczciwych preferencji dla chińskiego przemysłu, dzięki którym chińskie spółki mogą taniej nabywać surowce i produkować z nich towary po niższych kosztach” – mówi Ron Kirk, przedstawiciel handlowy USA.

USA negocjowały z Chinami te kwestie ponad dwa lata, ale decyzja skierowania protestu do WTO zapadła w momencie, gdy producenci ponoszą skutki recesji.

Reklama

„Teraz bardziej niż kiedykolwiek w przeszłości handel odgrywa kluczową rolę dla funkcjonowania amerykańskiej gospodarki” – podkreśla Ron Kirk. Jest to pierwsza sprawa skierowana przez USA do Światowej Organizacji Handlu od czasu objęcia przez prezydenta Baracka Obamę urzędu w styczniu tego roku.

Baronessa Catherine Ashton, unijna komisarz ds. handlu mówi: „Chińskie ograniczenia stosowane w odniesieniu do surowców zniekształcają konkurencję i prowadzą do windowania światowych cen, w wyniku czego nasze firmy odczuwają jeszcze większe trudności”.ł

USA kierują pod adresem Chiny osobne pretensje handlowe w związku z cenzurowaniem oprogramowania komputerowego. Amerykańscy przedstawiciele pracujący w Pekinie domagają się od chińskiego partnera wycofania restrykcji, które nakazują, aby komputery sprzedawane w tym kraju były wyposażone w program filtrujący dostęp do Internetu, określany mianem Green Dam (Zielonej Zapory).

USA z jednej strony sa zaniepokojone stosowaniem cenzury za pomocą tego oprogramowania, z drugiej – możliwością zablokowania dostępu na chiński rynek dla amerykańskich producentów komputerów. Firmy twierdzą, ze produkt ten może zniszczyć urządzenia, zaś spółka z Kalifornii uważa, że Zielona Zapora jest w większości kopią jej oprogramowania.

Nic jednak nie wskazuje na to, aby ta sprawa także powędrowała do Światowej Organizacji Handlu. „Wciąż zwiększamy naszą presję dyplomatyczną” – mówi anonimowy przedstawiciel USA.

Ron Kirk ma nadzieję, że skarga w sprawie surowców może być rozstrzygnięta na etapie formalnych konsultacji w WTO, bez potrzeby kierowania jej szczebel wyżej, czyli na obrady panelu oceniającego, czy doszło do złamania reguł wolnego handlu.

Ani ministerstwo spraw zagranicznych Chin, ani ambasada tego kraju w Waszyngtonie nie zareagowały wczoraj na skierowane pod ich adresem prośby o skomentowanie całej sprawy.

Tłum. T.B.