Jest prawdopodobne, że inwestorzy zignorują publikowane o godzinie 10-tej majowe dane o sprzedaży detalicznej (prognoza: 0,8 proc.) i stopie bezrobocia (prognoza: 10,8 proc.) w Polsce. Większych emocji nie powinny również wzbudzić popołudniowe dane ze Stanów Zjednoczonych o finalnym odczycie PKB za I kwartał (prognoza: -5,7 proc.) i tygodniowym bezrobociu (prognoza: 600 tys.). Potencjalny wpływ na decyzje inwestorów może mieć, zaplanowane na godzinę 16-tą, wystąpienie szefa Fed. Jednak jego pora wyklucza możliwość gwałtownej reakcji GPW, gdyby okazało się ono pesymistyczne w swej wymowie.

Ewentualne wzrosty w dniu dzisiejszym, jeżeli ich konsekwencją nie będzie zauważalne przekroczenie przez indeks WIG20 strefy podażowej 1899-1900 pkt. (połowa czarnej świecy z poniedziałku oraz psychologiczny poziom 1900 pkt.), należy odczytywać jako odreagowanie ostatnich spadków. Tym samym trzeba się liczyć z kontynuacją korekty czteromiesięcznych wzrostów.

Potencjalne cele wspomnianej korekty wyznaczają kolejne wsparcia na wykresie indeksu dużych spółek. W optymistycznym scenariuszu, WIG20 nie spadnie poniżej poziomu 1800 pkt. (w tym scenariuszu indeks ten już mógłby korektę zakończyć). Scenariusz realistyczny zakłada test strefy 1650-1740 pkt., jaką tworzy 38,2 proc. (1740 pkt.) i 50 proc. (1650 pkt.) zniesienie wzrostów luty-czerwiec (1650 pkt.) oraz dołek z 20 kwietnia br. na wykresie dziennym (1657 pkt.). Scenariusz pesymistyczny każe natomiast oczekiwać testu 1560 pkt. (61,8 proc. zniesienie wzrostów).
W średnim terminie sytuacja na warszawskiej giełdzie nie uległa zmianie. Większość wygenerowanych wiosną sygnałów kupna pozostaje aktualna. A to zapowiada kontynuację wzrostów w następnych miesiącach.