● Czy Polacy boją się kryzysu?
– Na poziomie deklaracji 73 proc. Polaków mówi, że boi się kryzysu. Z drugiej strony, znaczna część z nas, ponad 60 proc., mówi, że nie widzi kryzysu w swoim otoczeniu. O kryzysie zdecydowanie częściej słyszymy za pośrednictwem mediów niż odczuwamy go bezpośrednio. Polacy przygotowują się jednak mentalnie na ten kryzys. Mówi o tym 70 proc. obywateli. To oznacza, że jeśli rzeczywiście przyjdzie kryzys, to nie będzie to dla nas tak wielki szok i większość podejmie planowane działania.
● A co to mogą być za działania?
– Będziemy wtedy ograniczali wydatki na życie, kupowali tańszą żywność, odzież i obuwie. Odroczymy zakup niektórych rzeczy, albo zrezygnujemy z niektórych usług. W pierwszej kolejności będziemy rezygnowali z wydatków traktowanych przez nas jako luksusowe. Na pewno będziemy rzadziej chodzili do restauracji, być może zrezygnujemy z kina, teatru albo zmienimy sposób, w jaki wypoczywamy w czasie wakacji. Branża gastronomiczna i turystyczna już zaczynają to odczuwać. Pewnie częściej będziemy też robić zakupy w sklepach dyskontowych. Przyjmujemy defensywną postawę konsumencką i jesteśmy bardziej skłonni oszczędzać, niż wydawać. W obecnej sytuacji dwa razy się zastanawiamy, czy już teraz potrzebny jest nam nowy samochód, czy koniecznie musimy wymalować mieszkanie, czy na pewno musimy kupić sobie nowe ubranie? Na różnych poziomach zamożności konsumenci stawiają sobie różne pytania. Należy jednak zwrócić uwagę na to, że jest także duża grupa konsumentów, 20 proc. populacji, która w kryzysie widzi szansę. Dla nich teraz jest czas robienia zakupów, remontów, czas kupowania na wyprzedażach, bo jest tanio.
Reklama
● Większość jednak w zupełnie inny sposób ocenia kryzys.
– I dlatego zaciskanie pasa deklaruje połowa Polaków. Co trzeci mieszkaniec naszego kraju (33 proc.) deklaruje, że ograniczył wydatki na życie. Do problemów z regulowaniem należności za czynsz, energię, gaz przyznaje się ok. 8 proc. polskich gospodarstw domowych, a około 2 proc. deklaruje, że ma kłopoty ze spłatą kredytów i pożyczek. Jednak znaczna część nie zmniejsza zakupów żywności, choć stara się kupować towary tańsze. Wiele osób w ramach oszczędności może się zacząć zastanawiać nad tym, czy w ich domu potrzebny jest pakiet telewizji satelitarnej/kablowej, czy są potrzebne wszystkie telefony komórkowe, czy koniecznie potrzebują internetu? Może się okazać, że zracjonalizujemy też nasze wydatki bankowe. Wielu Polaków ma dwa, trzy konta i być może teraz część z nich zostanie zlikwidowana.
● A plany inwestycyjne, remonty mieszkań – te decyzje są odkładane?
– Jeśli chodzi o remonty, to cześć z nas, szczególnie ta mniej zamożna, rezygnuje z niektórych prac albo wykonuje je metodą gospodarczą, czyli samemu. Generalnie jednak Polacy chcą przeprowadzić prace remontowe na podobnym poziomie jak w ubiegłym roku. Ograniczają natomiast aktywność przy budowie nowych obiektów mieszkaniowych. Mimo że na początku roku mieliśmy wysyp pozwoleń na budowę, to jednak o ponad 2 proc. mniej gospodarstw domowych planuje rozpoczęcie nowych inwestycji w 2009 roku. Ten spadek jest duży, bo przed rokiem takie plany miało 7,5 proc. gospodarstw domowych (teraz ok. 5 proc.). Kto jednak ma rozpoczętą inwestycję, stara się ją zakończyć. Respondenci często podkreślają, że teraz jest okazja, bo robocizna i materiały budowlane są tańsze.
● Co w tej sytuacji można polecić przedsiębiorcom, którzy na tym kryzysowym rynku chcą się utrzymać i nadal chcą sprzedawać swoje towary?
– Trzeba racjonalizować koszty, ale nie można zabijać podstawowych mocy wytwórczych. Polscy przedsiębiorcy doskonale to rozumieją, bo przeżyli już kilka kryzysów. Proszę zwrócić uwagę, że poza sytuacjami upadłości, firmy nie zaczęły masowo zwalniać pracowników. Wstrzymały zatrudnienie nowych ludzi, ale nie zwalniają na masową skalę. To jest racjonalne zachowanie w sytuacji, gdy przyszłość jest niewiadoma. Na pewno jednak firmy nie powinny zaniedbywać promocji marek. Nasze badania pokazują, że lepiej kryzys znoszą silne marki. Niestety, dość naturalnym odruchem wśród części przedsiębiorców jest ograniczanie wydatków marketingowo-promocyjnych. Krótkookresowo może to zmniejszyć koszty prowadzenia działalności, ale w długim okresie szkodzi marce i osłabia przedsiębiorstwo. Tego na pewno nie należy robić pochopnie, idąc na fali prostych oszczędności.
Czas kryzysu to dla części przedsiębiorstw okres szans na ekspansję (bowiem część konkurentów jest słabsza), poszukiwania nowych rynków i grup docelowych. Dużą szansą dla naszych firm jest to, że jesteśmy w UE i wciąż jesteśmy konkurencyjni cenowo. Rynek unijny się zmniejszył, ale niewykluczone, że tańsze, polskie produkty, o bardzo wysokiej jakości, mogą być konkurencyjne w czasie kryzysu i mogą się bardzo dobrze sprzedawać.
● Rafał Janowicz
z wykształcenia historyk. Od 1993 roku w Pentor Research International. Od 1999 roku pełni funkcję prezesa zarządu spółki w Poznaniu. Przez kilka lat pracownik dydaktyczny UAM w Poznaniu. Autor publikacji na temat badań rynkowych oraz zagadnień marketingowych