O ile w tym roku w ogóle można mówić o wakacyjnych nastrojach na rynkach finansowych, takie panowały wczoraj. Brak istotnych danych przyniósł uspokojenie notowań, w wielu przypadkach rozchwianych po piątkowej publikacji danych o zatrudnieniu. Rynki akcji konsolidowały się blisko maksimów, dolar ostatecznie nieznacznie umocnił się wobec euro, a najwięcej działo się na brytyjskim funcie.

Przełom pierwszej i drugiej dekady sierpnia to czas banków centralnych. W zeszły czwartek mieliśmy Bank Anglii i EBC, jutro odbędzie się posiedzenie Fed, zaś dziś w nocy miało miejsce posiedzenie Banku Japonii, które jednak na rynki nie miało większego wpływu. Mimo nieco lepszych danych z kraju kwitnącej wiśni (głównie PMI), bank nie zmienił swojej oceny sytuacji gospodarczej i podobnie jak miesiąc temu uważa, iż po prostu przestała się ona pogarszać. Od tej oceny do zacieśniania polityki monetarnej może być jednak długa droga. Konsensus rynkowy zakłada, iż stopy (główna na 0,1%) nie zostaną zmienione przynajmniej do końca 2010 roku.

Wczoraj najciekawszą parą był GBPUSD. Para po silnych wzrostach przez większość lipca i w pierwszych dniach sierpnia (spowodowanych lepszymi danymi w brytyjskiej gospodarki, wzrostami na EURUSD i poprawą sentymentu giełdowego), od zeszłego czwartku jest w silnym odwrocie. Powód to decyzja Banku Anglii, który nieoczekiwanie zwiększył zakres programu interwencji na rynku długu rządowego aż o 50 mld GBP, a decyzję uzasadnił pesymistyczną oceną sytuacji ekonomicznej. Dodatkowo niewątpliwie funtowi nie pomogły piątkowe spadki na parze EURUSD. Jeszcze wczoraj rano notowania pary były na poziomie 1,67, jednak zaraz po otwarciu rynków europejskich brytyjska waluta była pod sporą presją, a pokonanie wsparcia 1,6587 dodatkowo przyspieszyło spadki, które ostatecznie sprowadziły parę do 1,6426. W chwili obecnej kluczowy będzie ewentualny test poziomu 1,6340, nie tylko dlatego, iż jest to kolejne naturalne wsparcie, będące bazą dynamicznych wzrostów z przełomu miesiąca. Warto zwrócić uwagę, iż podobnie para zachowała się już na przełomie maja i czerwca – po silnych wzrostach nastąpiło załamanie, jednak dojście do bazy wzrostów zatrzymało spadki, po czym mieliśmy dwa miesiące konsolidacji na parze.

W dniu dzisiejszym również może być względnie spokojnie. Amerykańskie dane o wydajności i jednostkowych kosztach pracy (godzina 14.30, oczekiwane +4,9 i 1,9%, stopy roczne) w zasadzie nigdy nie budzą większych emocji na rynku. O godzinie 10.30 poznamy bilans obrotów handlowych Wielkiej Brytanii za czerwiec (konsensus to deficyt rzędu 6 mld GBP), który w obecnych okolicznościach na parze GBPUSD może być baczniej obserwowany. Podobne dane – bilans płatniczy, również w Polsce o godzinie 14.00. Oczekujemy nadwyżki na rachunku bieżącym w kwocie 121 mln EUR.

Ciekawą sytuację techniczną mamy na rynku miedzi. Brak wsparcia ze strony rynków akcji i EURUSD sprawia, iż miedź nie może poradzić sobie z oporem 6225 USD za tonę – bardzo ważnym poziomem, będącym nie tylko tegorocznym maksimum, ale i lokalnym minimum z grudnia 2007 roku. Druga próba wybicia zakończyła się świecą doji na wykresie czterogodzinnym, co w rezultacie grozi formacją podwójnego szczytu. Miedzi z pewnością nie pomogły dane o imporcie do Chin, który w lipcu obniżył się po raz pierwszy w tym roku i to aż o 15% w relacji do czerwca. Sytuację rozstrzygnąć może w chwili obecnej kolejna próba zdecydowanego wyjścia powyżej wspomniany opór lub zejście do wsparcia na poziomie 5900 USD. Spadek poniżej tego poziomu domykałby formację podwójnego szczytu i zwiększał szansę na kontynuację spadków minimum do 5630 USD za tonę.

Reklama