Po kończącym się sezonie raportowania wyników spółek inwestorzy znów koncentrują się na danych makroekonomicznych. Gospodarka USA w lipcu straciła 247 tys. miejsc pracy (rynek oczekiwał 300–320 tys.). W kontekście poprzednich recesji to duża liczba, jednak w obecnym kryzysie należy ją odczytywać jako znaczącą poprawę. Jeszcze w czerwcu 2009 r. ubyło 443 tys. miejsc pracy, a w rekordowym styczniu było to aż 741 tys. Jeśli dodamy do tego fakt, że stopa bezrobocia spadła z 9,5 do 9,4 proc., dane można uznać za bardzo dobre i uzasadniające wzrostową reakcję indeksów giełdowych.
Od sytuacji na rynku pracy w USA w dużej mierze zależy sytuacja banków amerykańskich udzielających kredyty i wydających karty kredytowe. Dlatego dane te należy analizować nieco głębiej. Dobrze wyglądający spadek stopy bezrobocia wynika z faktu, iż mocno skurczył się rozmiar siły roboczej (aż o 422 tys. osób). Dużą grupę w tej liczbie stanowią jednak bezrobotni, którzy zrezygnowali z dalszego poszukiwania pracy. Przy ożywieniu gospodarki osoby te ponownie wrócą do grona poszukujących zajęcia, podwyższając tym samym stopę bezrobocia. Możliwy jest więc jeszcze dwucyfrowy jego poziom.
Poprzedni cykl wzrostowy wytworzył pewną nadwyżkę miejsc pracy w takich branżach jak budownictwo czy finanse, która jest obecnie korygowana. Jest to bolesny, ale konieczny proces dostosowywania się do nowej rzeczywistości. Ilustruje to podana informacja o wzroście wydajności pracy o 6,4 proc. w II kwartale (w stosunku do I kwartału 2009 r.). To bardzo dobra wiadomość. W dłuższym terminie, wraz ze wzrostem wydajności, możliwy jest spadek kosztu jednostkowego dla przedsiębiorstw i wzrost realnego wynagrodzenia pracowników, co tylko może wzmocnić fundamenty i sytuację amerykańskiej gospodarki.
Analizując problem bezrobocia należy także pamiętać, że jest ono wskaźnikiem działającym z pewnym opóźnieniem. Pracodawcy z reguły czekają z tworzeniem nowych miejsc pracy, prosząc najpierw pracowników o dodatkowe godziny pracy lub zatrudniają pracowników tymczasowych. Średni czas trwania tygodnia pracy wzrósł w lipcu po raz pierwszy od prawie roku, co jest kolejnym pozytywnym sygnałem. I choć bezrobocie jeszcze rośnie, gospodarka ma się lepiej.
Reklama