Instytut Globalizacji krytykuje plany dotyczące udoskonalenia inwigilacji i kontroli społeczeństwa. Dowody meldunkowe to relikt socjalizmu i element państwa wrogiego obywatelowi. Niepokojem napawają Instytut nie tylko wysokie koszty wprowadzenia nowych dowodów osobistych, ale przede wszystkim to, iż będą one gromadziły dane o unikalnych cechach osobniczych obywateli. Dowody biometryczne mogą bowiem rejestrować takie cechy, jak odciski palców, kształt twarzy, dłoni, czy tęczówki oka.

– Powierzanie intymnych danych w ręce urzędnika łamie fundamentalne prawa do prywatności i wolności osobistej – zwraca uwagę dr Tomasz Teluk, prezes Instytutu Globalizacji. – Argument o bezpieczeństwie danych to mrzonka. Nie każdy obywatel jest potencjalnym przestępcą – podkreśla.

MSWiA planuje, aby nowe dowody zawierały nie tylko dane osobnicze, ale także elektroniczny podpis. Stwarza to ogromną pokusę nadużyć.

MSWiA motywuje swoje plany koniecznością lepszej identyfikacji obywateli, zapominając, że obywatele mają już kilka innych dokumentów niezbędnych do ich precyzyjnej identyfikacji, takie jak: kartę ubezpieczenia zdrowotnego, prawo jazdy, paszport czy karty kredytowe.

Reklama

– Bardzo niebezpieczne jest gromadzenie wielu danych w jednym dowodzie, bowiem w przyszłości planuje się łączyć dowody biometryczne z kartami ubezpieczeniowymi, prawem jazdy czy kartami płatniczymi. Wówczas kradzież danych będzie kradzieżą tożsamości obywatela – uważa Tomasz Teluk.

Instytut Globalizacji wzywa do porzucenia projektu wdrożenia dowodów biometrycznych w Polsce. Biometria wykorzystywany przez rządy napotkała na uzasadniony protest społeczny także w wielu innych krajach Europy: Grecji, Wielkiej Brytanii, Niemczech czy Francji.

Z ekonomicznego punktu widzenia, najrozsądniejszym rozwiązaniem byłoby zlikwidowanie dowodu osobistego. Budżet zaoszczędziłby miliardy złotych, związane z kolejną już wymianą dowodów. Natomiast jeszcze więcej zaoszczędziliby obywatele dzięki widocznemu zmniejszeniu przymusowej i uciążliwej biurokracji.

POL