Papiery warte ponad 5 mld zł chce w październiku sprzedać swoim dotychczasowym akcjonariuszom PKO BP, największy bank na polskim rynku. Do połowy listopada ofertę publiczną nowych akcji chce też zakończyć Polska Grupa Energetyczna (PGE), największa firma energetyczna w kraju. Prospekt emisyjny spółki czeka na zatwierdzenie przez Komisję Nadzoru Finansowego. Wartość oferty przyszłego debiutanta może sięgnąć 4–5 mld zł.
Oczekiwanie na duże emisje atrakcyjnych spółek zwykle powoduje odpływ pieniędzy z wtórnego rynku akcji. Inwestorzy zainteresowani ofertami zbierają środki na kupno papierów. Zdaniem analityków zbliżająca się emisja PKO BP – zapisy dla inwestorów dysponujących prawem do zakupu tych papierów będą trwały od 7 do 20 października – już odcisnęła swoje piętno na notowaniach na GPW. W cenach po części uwzględniona jest też emisja PGE.
– Ostatnio nasza giełda zachowywała się słabiej niż rynki rozwinięte i rynki w naszym regionie. Inwestorzy instytucjonalni nie kupowali akcji lub się ich pozbywali, aby zrobić miejsce dla tych ofert – mówi Michał Marczak z DI BRE Banku. Zdaniem analityków wpływ zbliżającej się oferty PGE będzie bardziej wyraźny, kiedy zatwierdzony zostanie prospekt emisyjny spółki. Wtedy poznamy dokładne terminy sprzedaży akcji i ich podział między inwestorów zagranicznych, instytucje krajowe i drobnych graczy. Jednak już teraz inwestorzy zbierają pieniądze.
– Może jeszcze nie w 100 proc., ale rynek jest już przygotowany do tej oferty. Z pewnością przygotowana jest do niej większość lokalnych inwestorów instytucjonalnych, którzy PGE uwzględnili w swoich strategiach – mówi makler obsługujący inwestorów finansowych w jednym z największym krajowych domów maklerskich.
Reklama
Analitycy są zgodni, że dodatkowa podaż akcji ze strony PKO BP i PGE nie powinna zbyt długo wpływać na notowania na warszawskiej giełdzie. Może się nawet okazać, że wpływ tych emisji na rynek zostanie ograniczony do minimum, jeśli indeksy na rynkach zagranicznych pójdą w górę. Właśnie sytuacja na światowych rynkach akcji będzie determinowała kierunek notowań w Warszawie.
– O wszystkim zadecyduje globalny trend na rynkach akcji. Jeśli będzie pozytywny, to wszystkie oferty zostaną skonsumowane w ciągu kilku dni i nie zauważymy po nich jakiegokolwiek śladu – mówi Wojciech Białek, analityk CDM Pekao. Jednak istnieje ryzyko, że akcje pojawią się na rynku, gdy będzie panowała kiepska koniunktura. Zwłaszcza że ostatnie wydarzenia na giełdach nie wróżą giełdom najlepiej. – Pogarszająca się sytuacja, zwłaszcza na rynku amerykańskim, spowoduje, że inwestorzy będą podążali z trendem kształtującym się za granicą, a sytuacja jest dosyć niebezpieczna. Jeśli ostatnie spadki w USA będą kontynuowane, rynki mogą wejść w naprawdę głęboką korektę – dodaje Mirosław Saj z BM DnB Nord.

Emisja PKO BP na akcję kredytową

Większość środków z wartej ponad 5 mld zł emisji PKO BP chce do końca 2011 roku przeznaczyć na rozwój akcji kredytowej. Na ten cel ma trafić ok. 81 proc. wpływów z oferty (4,1 mld zł). Z tej kwoty około 60 proc. bank przeznaczy na wsparcie segmentu detalicznego, a 40 proc. na segment korporacyjny. – Dzięki emisji chcemy wzmocnić naszą pozycję lidera polskiej bankowości. Pierwsze miejsce na rynku chcemy potwierdzić między innymi wysokością sumy bilansowej banku, wartością depozytów i kredytów oraz zyskiem. Chcemy, aby pierwsze miejsca na swoich rynkach zajęły także nasze spółki zależne – mówi Zbigniew Jagiełło, od 1 października prezes PKO BP.
Pozostałe środki z emisji, około 13 proc. (ponad 650 mln zł), firma chce przeznaczyć m.in. na zakup oprogramowania i inwestycje w systemy informatyczne. Pozostałe wpływy ze sprzedaży nowych akcji, 6 proc. (300 mln zł), mają trafić na dokapitalizowanie spółek zależnych, które świadczą usługi finansowe. PKO BP nie ujawnia, do których firm może skierować te pieniądze. Analitycy przypuszczają, że z tych środków może skorzystać między innymi przynoszący straty ukraiński Kredobank.
Według specjalistów cele emisji nie są zaskoczeniem i nie odbiegają od obecnej strategii banku, który kładzie nacisk na rozwój sumy bilansowej i nakłady na infrastrukturę informatyczną. Dla części rynku wysokość nakładów na IT jest jednak pewną niespodzianką. – Wskazuje ona na znaczące inwestycje. Powstaje pytanie, na ile zwiększą efektywność banku. Ciekawy jest podział pieniędzy, które zostaną skierowane na akcję kredytową. Wskazuje on, że bank chce zwiększyć udział segmentu korporacyjnego w akcji kredytowej – mówi Tomasz Bursa z Ipopema Securities.
Dodaje, że co najmniej dwa–trzy lata trzeba będzie poczekać, aż pieniądze przeznaczone na akcję kredytową zaczną przynosić zwrot na kapitale na poziomie 15–20 proc. Będzie to efekt m.in. sytuacji makroekonomicznej, która na razie nie pozwala na wystarczająco dynamiczną sprzedaż kredytów i odpowiednio wysokie zyski z uzyskiwanych marż.
ikona lupy />
PKO BP I PGE w liczbach / DGP