Ropa naftowa jest najtańsza od siedmiu miesięcy. Ceny surowca spadły wczoraj o ponad 5 dol. za baryłkę. Jednocześnie giełda w Moskwie zanotowała spadki, większe niż inne giełdy.

Na giełdzie w Nowym Jorku amerykańską ropą handlowano po 96,05 dol. za baryłkę, a trakcie sesji cena spadła nawet do 94,13 dol. Jeszcze taniej było na giełdzie w Londynie. Tam baryłkę ropy Brent z Morza Północnego można było kupić za 92,32 dol.

Natychmiast odczuła to rosyjska giełda, na której królują koncerny paliwowe – informuje „Gazeta Wyborcza”. Prawie o 5 proc. spadł wczoraj indeks moskiewskiej giełdy RTS, na której akcjami rosyjskich spółek obracają głównie zagraniczni inwestorzy. Kurs akcji Gazpromu obniżył się o 3,1 proc., akcje największego rosyjskiego koncernu naftowego Rosnieft spadły o 5,6 proc., a notowania Łukoil - drugiego producenta ropy w Rosji - obniżyły się o 5,8 proc.

Rosji wychodzi bokiem uzależnienie gospodarki od eksportu ropy naftowej i gazu. Na dodatek po wojnie w Gruzji pogorszył się klimat dla zagranicznych inwestycji. Moskwa demonstracyjnie próbuje to zignorować.

Reklama

Nawet rosyjskich dziennikarzy z dziennika "Wiedomosti" zszokowały wypowiedzi premiera Władimira Putina, który pod koniec minionego tygodnia spotkał się w Soczi z zagranicznymi politologami z klubu Wałdaj. Dlaczego rosyjskie wojska zachowywały się tak agresywnie wobec Gruzji - pytał dziennikarz brytyjskiego dziennika "The Guardian". Premier Rosji replikował, że Ameryka wydała olbrzymie pieniądze na uzbrojenie gruzińskich wojsk.

- A my co, mieliśmy obetrzeć krwawe smarki, jak mówią, i pochylić głowę? Chciałby pan, żebyśmy machali scyzorykiem, kiedy przeciw nam wystawia się czołgi i ciężką artylerię? Powinniśmy strzelać z procy? - mówił Putin i dodał, że gruzińskie wojska powinny się spodziewać, że "dostaną po mordzie".

POL