Początek tygodnia przyniósł umocnienie złotego w stosunku do euro i dolara. Inwestorzy na lokalnym rynku w końcu bowiem zareagowali na poprawę nastrojów na giełdach i wzrost eurodolara (kurs EUR/USD zwyżkował w poniedziałek w okolice poziomu 1,5000). Po ok. 5-groszowych poniedziałkowych spadkach notowań EUR/PLN i USD/PLN, nastąpiła jednak wspomniana konsolidacja.

W ciągu tygodnia z Polski napłynęło sporo danych makroekonomicznych. Poznaliśmy m.in. stopę bezrobocia oraz dane o produkcji przemysłowej i sprzedaży detalicznej. Wymowa tych publikacji była mieszana. Produkcja bowiem spadła we wrześniu mniej niż oczekiwano – spadek wyniósł 1,4% r/r wobec prognoz na poziomie -2,2% r/r. Sprzedaż detaliczna natomiast wzrosła tylko o 2,5% w stosunku rocznym, podczas gdy przewidywano zwyżkę o 4% r/r. Stopa bezrobocia okazała się praktycznie zgodna z oczekiwaniami – wzrosła w minionym miesiącu do poziomu 10,9% w porównaniu z prognozami na poziomie 11%.

Dane te nie wywarły zbyt silnego wpływu na inwestorów na rynku złotego – w mijającym tygodniu podążali oni za globalnymi nastrojami. Optymizm na światowych giełdach i zwyżka eurodolara nie znalazły jednak pełnego odzwierciedlenia w umocnieniu polskiej waluty, jak również pozostałych walut naszego regionu. Wiele wskazuje na to, iż gracze rynkowi w obecnym momencie chętniej kierują swój apetyt inwestycyjny na rynki wschodzące, silnie związane z sektorem surowców. Potwierdzać to może systematyczne umacnianie się walut takich jak m.in. rubel czy real brazylijski. Waluty Rosji i Brazylii bardzo silnie straciły na wartości w pierwszych miesiącach po wybuchu kryzysu. Wzrost awersji do ryzyka spowodował masową ucieczkę inwestorów z rynków wschodzących, która w „krajach surowcowych” była dodatkowo napędzana przez kilkudziesięcioprocentową przecenę na rynku surowców i związane z nią widmo poważnych problemów gospodarczych. Teraz jednak, gdy ten zależny od koniunktury gospodarczej sektor, zaczyna notować wielomiesięczne maksima, kraje te mają szansę być jednymi z najszybciej rozwijających się. To z kolei przyciąga kapitał zagraniczny, pomimo iż często bezpieczeństwo inwestycyjne pozostawia wiele do życzenia. Poza tym stopy procentowe w tych krajach wciąż pozostają na wysokim poziomie, co w obliczu praktycznie zerowych stóp w gospodarkach wysokorozwiniętych, dodatkowo wspiera ich waluty. W ostatnim czasie rosyjski bank centralny powrócił do kolejnych systematycznych interwencji na rynku walutowym. Brazylia natomiast obłożyła podatkiem napływający zza granicy kapitał portfelowy, by m.in. ograniczyć umocnienie reala. Krok ten spowodował jednak niewielkie osłabienie tamtejszej waluty, która powróciła po trzech sesjach do trendu aprecjacyjnego. Zachowanie inwestorów świadczy o silnym wzroście apetytu na ryzyko – preferowane są inwestycje bardziej ryzykowne, ale oferujące perspektywę wyższych zysków, w tyle pozostają natomiast rynki bardziej stabilne (mowa o Czechach, Polsce, czy Węgrzech), ale mniej atrakcyjne jeśli chodzi o możliwy maksymalny zwrot z inwestycji.

Dobiegający końca tydzień na rynku walutowym przebiegał pod znakiem kontynuacji wzrostów eurodolara. Na rynku widoczne jest narastające napięcie wśród inwestorów związane z niepewnością, ile jeszcze obserwowane wzrosty pomogą potrwać.

Reklama

Kurs EUR/USD zaczął tydzień w okolicach poziomu 1,4850, po czym rozpoczął stopniowy ruch wzrostowy. W środku tygodnia notowania tej pary walutowej pokonały istotny poziom oporu 1,5000, jednak szybko wróciły poniżej tej bariery. W kolejnych dniach obserwować można było drugą próbę pokonania wspomnianego ograniczenia, która okazała się bardziej skuteczna, a kurs eurodolara na zakończenie tygodnia doszedł w okolice poziomu 1,5050. W horyzoncie całego omawianego okresu notowania EUR/USD zyskały blisko 1,35%. Trwałe pokonanie oporu 1,5000 otwiera eurodolarowi drogę do dalszych znaczących wzrostów. Jednak biorąc pod uwagę obecny poziom wykupienia rynku oraz pewne sygnały techniczne, można mieć pewne wątpliwości co do kontynuacji wzrostów. Argumentem przemawiającym za słabością rynku jest utrzymująca się dywergencja pomiędzy wykresem dziennym EUR/USD a wskaźnikiem RSI. Ponadto rosnący kurs euro względem dolara staje się także coraz większym obciążeniem dla gospodarki Eurolandu. Pierwsze negatywne skutki tej sytuacji widać m.in. w opublikowanej w tym tygodniu wielkości salda rachunku bieżącego dla strefy euro, które wyniosło w sierpniu -1,3 mld euro, podczas gdy rynek oczekiwał wyniku na poziomie 4,4 mld euro. Biorąc pod uwagę odczyt bilansu handlu zagranicznego za ten sam okres, który także wypadł znacząco gorzej od oczekiwań spodziewać można się napływu kolejnych słabych danych w kolejnych miesiącach. Wszystko to może przełożyć się na spadek tempa wzrostu gospodarczego w państwach Unii Walutowej. Utrzymywanie się kursu EUR/USD na zbyt wysokim poziomie zmusi przedstawicieli europejskich władz monetarnych do podjęcia działań, mających na celu osłabienie wspólnej waluty względem dolara.

Wzrost wartości euro widoczny jest także w notowaniach EUR/JPY. Kurs tej pary walutowej w obecnym tygodniu zwyżkował z poziomu 135,00 w okolice 138,00 i zbliżył się tym samym do górnego ograniczenia przedziału wahań, w którym notowania tej pary walutowej pozostają od przełomu marca i kwietnia. Z kolei kurs USD/JPY po odbiciu się od poziomu wsparcia 88,00, kontynuował w tym tygodniu wzrosty w kierunku ponad dwuletniej linii trendu spadkowego. Biorąc pod uwagę siłę oporu, jakim jest wspomniana linia trendu z dużym prawdopodobieństwem oczekiwać można odbicia kursu USD/JPY od tego ograniczenia.

W tym tygodniu notowania AUD/USD lekko wyhamowały obserwowane od pewnego czasu wzrosty. Zwyżka wartości dolara australijskiego związana jest z siłą tamtejszej gospodarki i rozpoczętym w październiku cyklem podwyższania stóp procentowych. Na rynek ciągle napływają nowe wypowiedzi przedstawicieli australijskiego banku centralnego o konieczności zaostrzania polityki monetarnej, widać jednak, że rynek w dużej mierze zdyskontował już perspektywę kolejnych podwyżek kosztu pieniądza.

Końcówka tygodnia przebiegała interesująco w przypadku notowań funta względem dolara amerykańskiego. Z opublikowanych danych na temat wstępnej wielkości PKB Wielkiej Brytanii w III kwartale wynika, że tempo wzrostu gospodarczego w tym kraju spadło o 0,4% k/k, podczas gry oczekiwano wzrostu o 0,2% k/k. Rynek zareagował negatywnie na te dane, w wyniku czego kurs GBP/USD rozpoczął gwałtowny ruch spadkowy kontynuowany przez całą piątkową sesję, zniżkując z poziomu 1,6680 w okolice 1,6380.

ikona lupy />
Joanna Pluta / Forsal.pl