Jednym ze składników problemu moskiewskiej giełdy jest duży udział spółek surowcowych, stąd silna relacja pomiędzy rosyjskim parkietem a cenami surowców. Ale rosyjski rynek cierpi też z powodu braku płynności - tak, zdaniem Rafała Lisa można tłumaczyć przyczyny zamieszania w Rosji, powstałego w okresie spadku cen ropy naftowej i innych surowców.

"Można pokusić się o stwierdzenie, że spadek cen akcji spółek wydobywczych był znacznie bardziej dotkliwy aniżeli spadek cen samych surowców. Obecne ceny spółek naftowych zakładają, że w przyszłości średnia cena ropy będzie kształtować się na poziomie poniżej 60 dolarów za baryłkę, co jednak wydaje się scenariuszem zbyt optymistycznym dla konsumentów.
Do spadków cen akcji na rosyjskiej giełdzie w ostatnich dniach przyczyniły się, poza panicznymi nastrojami wśród inwestorów na całym świecie, problemy z zachowaniem płynności w rosyjskim systemie finansowym. Centralny Bank Rosji, chcąc ratować sytuację zasilił rynek sumą kilkudziesięciu mld dolarów, jednak ta forma pomocy nie była dostępna dla wszystkich jego uczestników. Część uczestników rynku została zmuszona do wyprzedaży aktywów (akcji), pod których zakup zaciągnęli wcześniej kredyty" - podkreśla prezes Lis w rozmowie z portalem GazetaPrawna.pl

Teraz dużo od zachowania inwestorów, czy sytuacja w Rosji odbije się na Polsce, która może być traktowana jako część regionu. "Jeśli inwestorzy będą wycofywać się z funduszy Emerging Europe, w których Rosja ma udział około 50 proc., to problem dotknie także Polskę. Fundusze będą skracać pozycje na warszawskim parkiecie. Możliwe jest, że zarządzający nie będą czekać na faktyczne umorzenia i będą starali się zapewnić w swoich funduszach większy niż zwykle udział gotówki, co będzie wymagało upłynnienia części pozycji. Takie działanie, ze względu na brak istotnego popytu ze strony innych inwestorów na naszym rynku na pewno nie pozostanie niezauważone i będzie miało negatywny wpływ na krajowe indeksy".

Natomiast obecna sytuacja nie ma już związku z wcześniejszą paniką inwestorów wycofujących środki po rozpoczęciu konfliktu Rosji z Gruzją. Niemniej polityka ma swój udział w problemach giełdy. "Wraz z zakończeniem bezpośrednich działań wojennych czynnik ten przestał odgrywać znaczącą rolę. Ponadto, spadki na giełdzie w Rosji zaczęły się już przed wybuchem konfliktu Rosja-Gruzja. Przyczyniła się do tego głównie nieprzyjazna retoryka wypowiedzi premiera Władimira Putina względem polityki cenowej spółki Meczel, zajmującej się produkcją stali i wydobyciem węgla. Dla inwestorów zagranicznych był to kolejny sygnał potwierdzający istnienie znaczącego ryzyka politycznego w Rosj" - podkreśla prezes Caspian Capital.

Reklama

AL