Obecny zorganizowano na znak protestu przeciwko wysokim cenom pieczywa i makaronu.

Według obliczeń organizacji konsumenckich w ciągu ostatniego roku ceny chleba wzrosły we Włoszech o 30 procent, a makaronu - o 35 procent. To zaś oznacza - argumentują - że każda włoska rodzina wydaje teraz o 200 euro rocznie więcej na pieczywo.

Jest to niewytłumaczalne - twierdzą organizacje apelując do rodaków o masowe przyłączenie się do strajku, nazwanego "bochenkowym".

W centrum Rzymu zorganizowano mały wiec, którego uczestnicy wznosili hasło "Z (Silvio) Berlusconim i (Giulio) Tremontim wylądujemy pod mostem", odnoszące się do premiera i ministra finansów. Zażądali również spotkania z przedstawicielami rządu, by domagać się podjęcia skutecznych kroków w walce z drożyzną.

Reklama

Po kilku godzinach czwartkowego strajku związek włoskich piekarzy ogłosił, powołując się na dane z 35 miast, że w dniu strajku nie zanotowano dotychczas spadku sprzedaży pieczywa.

Piekarze wystosowali też otwarty list to konsumentów tłumacząc w nim, że wzrost cen chleba to nie skutek dokonywanych przez nich spekulacji na rynku, ale podniesienia cen zbóż.

"Piekarze z całą pewnością nie wzbogacili się" - wyjaśnia się w liście.

Sylwia Wysocka (PAP)