Ministerstwo Skarbu Państwa założyło, że płynność finansową narodowego przewoźnika podreperuje inna państwowa firma, która kupi spółki zależne LOT-u. Jak wynika z informacji pochodzących ze źródeł w PLL LOT, ratunku upatrywano m.in. w PZU. Ale firma ta nie jest zainteresowana.
– Nie kupujemy żadnych spółek LOT – mówi DGP Andrzej Klesyk, prezes PZU. Maciej Wewiór, rzecznik MSP, twierdzi, że resort nie namawia żadnej spółki kontrolowanej przez Skarb Państwa do takiej inwestycji. – Kwestie zakupu akcji firm należących do LOT–u są decyzjami zarządów poszczególnych przedsiębiorstw – mówi Maciej Wewiór. Przejęcie spółek, takich jak EuroLOT, Petrolot, albo siedziby spółki oznacza wydatek rzędu kilkuset milionów złotych. Dlaczego Skarb Państwa dąży do takiego rozwiązania?
– Jeżeli inwestorem będzie państwowa spółka, to Skarb Państwa utrzyma kontrolę nad majątkiem przewoźnika – mówi anonimowo osoba zbliżona do MSP. Ta sprawa miała być już rozstrzygnięta w miniony piątek. Tego dnia zwołano NWZA spółki. Obrady zostały jednak przerwane do 11 grudnia. Niewykluczone, że udało się znaleźć inwestora, który właśnie tego dnia zostanie ujawniony. Resort skarbu już raz zdecydował się na zaangażowanie państwowej firmy w LOT. W maju ponad 25 proc. akcji od syndyka Swissair, byłego inwestora LOT, odkupiło kontrolowane przez państwo TFI Silesia. MSP wspólnie z nim ma ponad 94 proc. akcji firmy. Reszta należy do pracowników.