Fortum w stolicy Dolnego Śląska kontroluje już blisko 100 proc. rynku dystrybucji ciepła. – Postanowiliśmy rozwinąć naszą działalność na tym terenie – mówi Kalle-Erkki Penttila, wiceprezes Fortum Heat & Power Polska.
Elektrociepłownia we Wrocławiu będzie dużym zakładem – jej planowana moc elektryczna to 200 MW i cieplna 300 MW. Ma ruszyć na przełomie lat 2014/2015. Ile będzie kosztowała, jeszcze nie wiadomo. Koncern wyjaśnia, że inwestycja jest na zbyt wczesnym etapie przygotowań, żeby to precyzyjnie ocenić. Dla porównania, dwa razy mniejsza od wrocławskiej, już budowana przez koncern elektrociepłownia w Częstochowie (będzie oddana do użytku w 2010 roku), kosztuje około 130 mln euro.
Elektrociepłownie Fortum to zakłady działające w Kogeneracji: produkują prąd w skojarzeniu z ciepłem. Taka technologia w porównaniu z rozdzielnym procesem wytwarzania prądu i ciepła pozwala na około 30-proc. oszczędność paliwa i zmniejszenie emisji CO2. Eksperci oceniają, że w Polsce jest miejsce na zakłady kogeneracyjne o mocy 1,5–3 tys. MW. – Przypadek wrocławski, gdy inwestor chce budować, wie jak to robić i ma pieniądze, to sytuacja wyjątkowa w skali kraju, bo komunalne firmy ciepłownicze predestynowane do takich inwestycji nie są mocne kapitałowo – ocenia Bogusław Regulski, wiceprezes Izby Gospodarczej Ciepłownictwo Polskie.
W 2008 roku sektor ciepłownictwa miał ujemną rentowność netto – minus 1,1 proc. Plany Fortum nie kończą się na inwestycji we Wrocławiu. – Jesteśmy zainteresowani kupnem i modernizacją elektrociepłowni w Zabrzu, Bytomiu i Bydgoszczy. Rozglądamy się też za możliwościami inwestowania w odnawialnych źródłach energii, jak modernizacja elektrowni wodnych – mówi Kalle-Erkki Penttila. Fortum ma na świecie 218 wodnych elektrowni.
Reklama