Potrzeby krajów rozwijających się związane z działaniami na rzecz ograniczenia emisji CO2 oraz dostosowania do zmian klimatu przywódcy państw UE oszacowali na październikowym szczycie na 100 mld euro rocznie, ale nie ujawnili, jaką kwotę sami są gotowi zapłacić.

Soros powiedział agencji Reutera, że państwa rozwinięte mogłyby zainwestować część swoich specjalnych praw ciągnienia Międzynarodowego Funduszu Walutowego (jednostek rozrachunkowych MFW) w projekty służące redukcji emisji dwutlenku węgla w krajach rozwijających się.

>>> Czytaj też: Unijna składka pomoże w walce ze zmianami klimatu

Jak podkreślił Soros w Kopenhadze, rządy państw rozwiniętych błędnie zakładają, że finansowa pomoc dla państw rozwijających się na walkę ze zmianami klimatycznymi musi pochodzić z ich budżetów krajowych. "Oni już mają te pieniądze. Leżą one bezczynnie na ich rachunkach rezerw i w skarbcu MFW" - zaznaczył Soros. Jak dodał, te pieniądze mogłyby posłużyć realizacji projektów w leśnictwie, rolnictwie i gospodarce gruntami, czyli obszarach stwarzających największe możliwości redukcji emisji gazów cieplarnianych.

Reklama

>>> Czytaj też: Biedni spierają się z bogatymi o pieniądze w Kopenhadze

W rozmowie z agencją Reutera Soros wymienił szereg przeszkód mogących przeszkodzić w zrealizowaniu jego propozycji, takich jak uzyskanie zgody Kongresu USA i dyrektora MFW.