Police to przykład spółki, której prywatyzacji niedokończono. Po przeprowadzonej w czerwcu 2005 r. publicznej ofercie akcji w rękach Skarbu Państwa pozostało 59,4 proc. akcji. Kolejne 8,8 proc. ma rządowa agenda, czyli Agencja Rozwoju Przemysłu. Państwo kontroluje więc ponad 68 proc. kapitału spółki.
Pierwszą w giełdowej historii gigantyczną stratę Police miały w 2006 roku. Wyniosła wówczas 271 mln zł, z czego 193 mln przypadały na odpisy związane z utratą wartości aktywów. W liście do akcjonariuszy dołączonym do raportu rocznego za 2006 rok można przeczytać: Rok 2007 i dwa następne lata dla Zakładów Chemicznych Police będą czasem realizacji „Operacyjnego programu naprawczego’’, którego powodzenie zapewni spółce podstawy do dalszych sukcesów na rynku wyrobów chemicznych, poprzez inwestycje szybko zwrotne, zmniejszenie energochłonności całego przedsiębiorstwa oraz optymalizację kosztów we wszystkich obszarach funkcjonowania firmy.
W 2007 roku firma miała 201 mln zł zysku netto, a prezes w liście do akcjonariuszy pisał: na ten znakomity wynik złożyła się nie tylko sprzyjająca nam sytuacja rynkowa, ale również determinacja, z jaką realizowaliśmy „Operacyjny program naprawczy 2007–2009’’, który przygotowaliśmy, by poprawić sytuację ekonomiczną spółki.
Kolejny rok spółka zakończyła z niemal 29 mln zł zysku netto, a w liście do akcjonariuszy można przeczytać, że powodem pogorszenia wyników był kryzys gospodarczy. – Naszą odpowiedzią na kryzys było stworzenie spójnego ze Strategią Rozwoju Antykryzysowego Programu Poprawy Efektywności – pisał prezes. Raport za 2009 rok dopiero powstanie i wiosną będziemy mogli przeczytać kolejny list do akcjonariuszy. Według analityków, Police w tym roku poniosą nawet ponad 300 mln zł straty netto. Ale nie strata jest w tym momencie najważniejsza. Ważniejsza jest zdolność spółki do obsługi długów. A tej – o czym świadczy porozumienie z PGNiG – firma dziś nie ma.
Reklama