Nie zmieniły obrazu rynku nieco lepsze od oczekiwań dane o liczbie rozpoczętych budów i wydanych zezwoleń na budowę domów w Stanach Zjednoczonych. Ale nie można też powiedzieć, że było całkiem nudno. Na pewno nie na giełdzie
we Frankfurcie, gdzie po ponad 1 proc. wzroście indeks osiągnął poziom najwyższy od końca września ubiegłego roku. Nieco ożywienia można było obserwować na rynku walutowym. Przez większą część dnia euro starało się odrobić część strat wobec dolara. Jednak po południu „zielony” znów zaczął się umacniać.

Polska GPW

Dzisiejszą sesję główne indeksy zaczęły w okolicach zamknięcia z wtorku. Podciąganie kursów w trakcie wczorajszego fixingu na niewiele się jednak zdało i żadnego zrywu popytu nie oglądaliśmy. Nie pomagała nam dobra atmosfera na głównych europejskich parkietach. Zwyżka indeksu największych spółek, która tuż przed południem doprowadziła go do poziomu 2370 punktów to wszystko, na co stać było popyt w tej fazie sesji. Honor największych spółek i wartość indeksów ratowały jedynie papiery Telekomunikacji Polskiej, zyskujące w porywach nawet 1,4 proc. Po około 2 proc. rosły akcje Agory, Cersanitu i CEZ-u. Przy stosunkowo dużych obrotach, przez większą część dnia na niewielkim minusie znajdowały się papiery KGHM. Nieco w tle, w oczekiwaniu na wejście do indeksu szerokiego rynku, handlowano akcjami Polskiej Grupy Energetycznej. Po południu obroty sięgały ponad 200 mln zł i były najwyższe na rynku. Papiery zyskiwały 1,8-2 proc. Ostatecznie WIG20 zyskał 0,36 proc., WIG wzrósł o 0,29 proc., wskaźnik średnich firm zwiększył swoją wartość o 0,22 proc., a sWIG80 o 0,24 proc. Obroty wyniosły 1,38 mld zł.

Giełdy zagraniczne

Reklama

Wygląda na to, że amerykańscy inwestorzy chcą już tylko dowieźć indeksy na dotychczasowym poziomie do końca roku. Potem się zobaczy, co dalej. Trzymanie się blisko szczytów można traktować jako przejaw siły rynku, ale bardziej odważny atak nie wchodzi w grę. A to już nie świadczy najlepiej o bykach. Każda próba ruchu w górę jest skutecznie powstrzymywana. Tak było również wczoraj. Rynek wchodzi w trudny okres, gdy dobre dane, dotyczące gospodarki będą przypominać o perspektywie podwyżek stóp procentowych. Inwestorzy będą mieć więc dylemat, a ich reakcje mogą być „niestandardowe”.

Nikkei kontynuował dziś odrabianie strat po niedawnych spadkach. Zwyżka o 0,9 proc. przybliżyła go do poprzedniego szczytu z 7 grudnia. Dojście do wcześniejszych, z października i sierpnia, będzie już zadaniem o wiele trudniejszym. Będzie w tym pomagał umacniający się dolar, czyli słabnący jen. W sierpniu za „zielonego” płacono prawie 98 jenów, o 9 więcej niż dziś. Zupełnie inne nastroje panowały na giełdzie chińskiej. Oba indeksy traciły po ponad 0,5 proc. Po ostrym spadku z końca listopada i sporym odreagowaniu, od początku grudnia rysuje się wyraźna tendencja spadkowa, choć jej dynamika nie jest zbyt duża. Ale konsekwencja tego ruchu daje do myślenia. W Hong Kongu indeks spadł o 0,9 proc. Wygląd wykresu tego wskaźnika jest niemal kalką indeksów w Szanghaju, tylko w bardziej dynamicznej wersji.

Na głównych giełdach europejskich początek sesji, tradycyjnie już, nie był porywający. Ale szybko zaczęło robić się coraz ciekawiej. DAX, który zaczął od zwyżki o nieco ponad 0,1 proc., zwiększył jej skalę do 1,2 proc., osiągając poziom najwyższy od końca września ubiegłego roku. Trudno jednak uznać, by była to reakcja na zgodny z oczekiwaniami odczyt wskaźników aktywności gospodarczej PMI. Indeks giełdy w Paryżu około południa zyskiwał 0,9 proc.,ale do rekordów było mu daleko. Nawet nie zbliżył się do szczytu z połowy października tego roku. Londyński FTSE rósł o 0,6 proc. Na pozostałych parkietach przeważały bardzo umiarkowane zwyżki. Wyjątkiem była Praga, gdzie indeks rósł o ponad 1 proc. i Moskwa, gdzie RTS zyskiwał prawie 2,5 proc. Zryw PX50 można traktować jedynie jako odreagowanie niedawnych spadków. RTS też jest po „przejściach”, ale zyskuje już od 10 grudnia. Pewne wrażenie mógł na inwestorach zrobić pierwszy od kilkunastu miesięcy wzrost produkcji przemysłowej w Rosji.

Podsumowanie

Na rynku coraz bardziej widać przedświąteczny marazm. Wszystko wskazuje na to, że inwestorzy postanowili przełożyć poważniejsze rozgrywki na przyszły rok. Nawet zbliżające się wygasanie kontraktów terminowych nie jest w stanie wywołać większego poruszenia. Główne indeksy znajdują się zbyt daleko od szczytów, by pokusić się na ich przetestowanie. Udało się to na razie tylko wskaźnikowi średnich firm. Z kolei sWIG80 coraz wyraźniej idzie w dół. Na przygotowanie do efektu stycznia, gdy właśnie najmniejsze spółki powinny przynosić najwyższe stopy zwrotu, na razie to nie wygląda.