W ogłoszonej w czwartek prognozie KE przewiduje, że PKB Polski wzrośnie w tym roku o 2,6 proc., a inflacja wyniesie 2,3 proc.

Według eksperta BCC prognoza Komisji dotycząca tegorocznego PKB oraz inflacji Polski jest niewielką korektą poprzedniej jej oceny. "Komisja podtrzymuje ocenę, że wzrost gospodarczy w skali całej Unii Europejskiej będzie niewielki - 0,7 proc., czyli ciągle poniżej długofalowego trendu wzrostu gospodarczego (ok. 2 proc. - PAP)" - podkreślił.

"Prognoza tegorocznego wzrostu gospodarczego dla Polski na poziomie 2,6 proc. oznacza, że będziemy mieć tempo wzrostu na poziomie ok. 2 pkt proc. poniżej długofalowego trendu, który dla naszego kraju wynosi ok. 4,5 proc. Co prawda tempo wzrostu w Polsce będzie wyższe niż w Unii, ale ważne jest, o ile jest niższe od długofalowego trendu" - zaznaczył.

To oznacza m.in., że nie będzie poprawy na rynku pracy, raczej należy oczekiwać wzrostu stopy bezrobocia" - powiedział. Zaznaczył jednak, że będzie on mniejszy niż w ubiegłym roku.

Reklama

Ocenił, że dopiero przy wzroście PKB w tempie ok. 4,5 proc. można oczekiwać zatrzymania się wzrostu bezrobocia. "Na razie jeszcze mamy sytuację stosunkowo niskiego tempa wzrostu rosnącego bezrobocia, i niższej niż w ubiegłym roku inflacji" - dodał.

Gomułka oczekuje, że Rada Polityki Pieniężnej nie będzie podnosić stóp procentowych. Jego zdaniem powinna poprawiać się sytuacja w bilansie handlowym. Chodzi o różnicę między eksportem a importem. "Polska wciąż importuje więcej niż eksportuje. Mamy ciągle deficyt handlowy. Ale w zeszłym roku deficyt ten mocno się zmniejszył. I dalszy jego spadek jest możliwy. Co może oznaczać umacnianie się złotego" - podkreślił.

Gomułka szacuje, że wzrost PKB w tym roku wyniesie 2,5 proc., a inflacja ok. 2-2,5 proc.

Pytany o wpływ sytuacji w Grecji na możliwość przystąpienia Polski do strefy euro, powiedział: "To, co się dzieje w Grecji nie ma praktycznie znaczenia, jeśli chodzi o nasz program przystąpienia do strefy euro. W tej chwili podstawowe znaki zapytania, dotyczące polskiej mapy drogowej, są związane z naszymi wewnętrznymi problemami - dużą niepewnością dotyczącą tego, kiedy będziemy spełniać wszystkie kryteria z Maastricht. W sytuacji, kiedy mamy deficyt sektora finansów publicznych na poziomie około 7 proc. i nie ma wyraźnego programu zmniejszenia tego deficytu, ani w tym roku, ani w 2011, trudno mówić realistycznie o dacie wejścia Polski do strefy euro".

Traktat z Maastricht określa pięć warunków, które powinna spełniać gospodarka kraju aspirującego do przystąpienia do strefy euro. Na przykład inflacja nie może przekraczać w ciągu jednego roku o więcej niż 1,5 pkt proc. średniego wskaźnika inflacji z trzech krajów UE o najbardziej stabilnych cenach. Ponadto poziom deficytu sektora finansów publicznych nie może na trwałe przekroczyć 3 proc. PKB, a dług publiczny - 60 proc. PKB. Z kolei stopy procentowe nie mogą być wyższe o 2 pkt od średniej stóp w trzech krajach o najbardziej stabilnych cenach.

KE opublikowała w czwartek prognozy gospodarcze dla największych gospodarek Unii Europejskiej. W Polsce wzrost gospodarczy ma być najwyższy i ma wynieść w 2010 r. 2,6 proc. PKB. Tym samym KE zrewidowała własne prognozy sprzed trzech miesięcy, w których podawała, że polska gospodarka rozwijać się będzie w br. w tempie 1,8 proc.

KE podtrzymała natomiast swoje prognozy odnośnie całej UE, jak i strefy euro, gdzie wzrost gospodarczy ma wynieść 0,7 proc. Spośród sześciu największych unijnych gospodarek, Hiszpania jest wciąż na minusie z prognozowanym spadkiem PKB o 0,6 proc. W Niemczech i we Francji, które są największymi unijnymi gospodarkami, wzrost ma zdaniem KE wynieść 1,2 proc. PKB.

Prognozy na cały 2010 r. dla UE i strefy euro nie zmieniły się, mimo rewizji prognoz w górę w dwóch pierwszych kwartałach br. Wynika to z gorszych wyników w drugiej połowie ub.r.

KE prognozuje wzrost inflacji w br. w Polsce o 2,3 proc. w miejsce wcześniej prognozowanego 1,9 proc. Natomiast w strefie euro inflacja ma wynieść 1,1 proc; w całej UE 1,4 proc.