Od końca lat 80. Pekin nie szczędził pieniędzy na budowę nowoczesnych, godnych rodzącej się globalnej potęgi sił zbrojnych. W latach 1999 – 2008 budżet wojskowych rósł średnio o 12,9 – 15,9 proc., w ostatnich dwóch latach było to niemal 10 miliardów dolarów więcej w każdym kolejnym roku. W 2010 roku jednak – po raz pierwszy od dwudziestu lat – wzrost wydatków militarnych sięgnie „jedynie” 7,5 proc. Na prawie 2,3-milionową armię Pekin przeznaczył w tym roku niemal 78 miliardów dolarów.

Chiny uspokajają sąsiadów

Główną przyczyną ograniczania dynamiki dotychczasowego wzrostu jest globalny kryzys finansowy, który zmusza do cięcia wydatków również Państwo Środka. – Wojskowi chcą przynajmniej symbolicznie pokazać, że też zaciskają pasa – twierdzi Tai Ming Cheung z Uniwersytetu Kalifornijskiego. Nie bez znaczenia pozostają też jednak obawy, jakie chińskie zbrojenia wywołują m.in. w USA, Japonii czy Indiach, gdzie Chińczyków nazywa się już „Prusami Azji”, nawiązując do polityki radykalnej rozbudowy sił zbrojnych wilhelmińskich Niemiec w przededniu I wojny światowej. Teraz Pekin najwyraźniej postanowił upewnić świat, że nie ma złych zamiarów.

>>> Czytaj więcej: Chiny nie tak hojne dla armii

Reklama