James Chanos, zarządzający funduszem hedgingowym i założyciel Kynikos Associates, już w styczniu zapowiadał, że Chiny mogą stać się kolejnym Dubajem, jednak przegrzanie rynku nieruchomości w Państwie Środka miałoby dużo większe konsekwencje. Zdaniem Chanosa na chińskim rynku pęcznieje spekulacyjna bańka, która może pęknąć już w tym roku. W lutym ceny nieruchomości w Chinach rosły w najszybszym tempie od niemal dwóch lat.

James Chanos mówi, że Chiny są na „drodze do piekła”. Ocenia on, że na nieruchomościach opiera się 60 proc. chińskiego wzrostu gospodarczego. „Oni nie mogą sobie pozwolić na odcięcie heroiny rozwoju w nieruchomościach. To jedyna rzecz utrzymująca wzrost ekonomiczny”- komentuje Chanos.

ikona lupy />
Szanghaj / DGP