Zapowiedź zdecydowanych działań administracji USA w sprawie rynków pozagiełdowych (over-the-counter) instrumentów pochodnych spotkała się wczoraj z aprobatą ze strony wiodącego w Unii Europejskiej regulatora usług finansowych.

Michel Barnier, unijny komisarz ds. usług finansowych, powiedział, że zarzuty pod adresem Goldman Sachsa „umocniły jego przekonanie”, że Europa potrzebuje działania, a „lata ciemności i braku przejrzystości” na rynku derywatów muszą się zakończyć.

Ta reakcja miała na celu zademonstrowanie solidarności z dążeniem Białego Domu do tego, aby kontrola Wall Street nad lukratywnym biznesem derywatów OTC nigdy więcej nie doprowadziła do kryzysu finansowego, bądź pogorszenia sytuacji.

Zarówno USA, jak i Europa dały jasno do zrozumienia, że są zdecydowane dotrzymać zobowiązań, poczynionych w zeszłym roku przez kraje G20 z wiodących gospodarek w sprawie potrzeby zreformowania rozległego rynku derywatów OTC.

Reklama

Obie strony podążają w zasadzie w tym samym kierunku, jeśli chodzi o wyłączenie dealerów Wall Street, którzy obecnie zdominowali handel tymi instrumentami, i przeniesienie operacji na giełdy i inne elektroniczne platformy handlowe, dzięki którym ceny są bardziej dostępne dla opinii publicznej.

Chcą oni również, żeby derywaty OTC przechodziły przez procedury w domach rozliczeniowo-clearingowych w celu zabezpieczenia się przez katastrofalnym skażeniem na wypadek niewypłacalności, jak to miało miejsce wskutek upadku Lehman Brotjers we wrześniu 2008 roku. Ale wobec upolitycznienia kwestii derywatów w roku wyborczym dla Partii Demokratycznej prezydenta Baracka Obamy, dotrzymanie kroku innym krajom staje się znacznie trudniejsze – twierdzi część przedstawicieli sektora derywatów.

CZYTAJ TAKŻE: Zaczęła się walka o rynek wart 592 biliony dolarów

Richard Raeburn, prezes Europejskiego Stowarzyszenia Księgowych Korporacyjnych, wyraził wczoraj wątpliwość, „czy USA mogą faktycznie przyłączyć się do (mniej populistycznego) stanowiska UE”.

W liście do Jean-Claude Tricheta, prezesa Europejskiego Banku Centralnego, sekretarz skarbu USA Timothy Geithner potwierdził zdecydowanie, aby poddać wszystkich dealerów OTC „istotnym” regulacjom; że wszystkie „standardowe kontrakty na derywaty muszą podlegać przejrzystym procedurom handlowym na regularnych giełdach lub innych regulowanych i transparentnych platformach handlowych”.

Unijni oficjele w Brukseli twierdzą, że jeśli te wszystkie uwagi zostaną przyjęte, oznaczałoby to zaostrzenie stanowiska krajów G20, które mówiły, że przeniesienie kontraktów OTC na giełdy powinno nastąpić, kiedy okaże się to „odpowiednie”. Tego sformułowania zabrakło w liście Geithnera.

Część przedstawicieli branży derywatów wyraziło zaniepokojenie co do możliwości zachowania przez Europę – jak to określił Anthony Belchambers, szef Stowarzyszenia Kontraktów i Opcji – „bardziej konsultacyjnego i zaangażowanego podejścia”, gdzie Bruksela powinna „równoważyć presję wywieraną ze strony USA w celu zaostrzenia stanowiska”.

Barnier zapowiedział, że Bruksela zaprezentuje w czerwcu swoje plany dokładniejszych regulacji derywatów OTC.
Chociaż w europejskiej debacie brakuje ciężkich politycznych tonacji, które dominują w USA, oficjele muszą cały czas pamiętać o Parlamencie Europejskim, który – wspólnie z państwami członkowskimi, ostatecznie aprobuje każde nowe prawo.

Europosłowie ostatnio coraz częściej wyrażali swoje zaniepokojenie skutkami spekulacyjnego handlu – w przypadku greckiego długu i, generalnie, krótkiej sprzedaży. Dlatego nie wykluczone, że sprawa reformy OTC może jeszcze w Europie także zostać upolityczniona.

Wolf Klincz, niemiecki europoseł z ramienia liberałów ostatnio powiedział, że nie widzi żadnych ekonomicznych korzyści z nagiej krótkiej sprzedaży.

„Ona stwarza zachęty do zbijania cen akcji i w efekcie ich zniekształcenia. To powinno być zakazane i to samo dotyczy innych rodzajów podobnych spekulacji” - oświadczy Klincz, odzwierciedlając nastroje wśród wielu europosłów.

EBC domaga się bezpośredniego monitoringu

Domy clearingowe, systemy płatności i systemy kontraktów powinny polegać w mniejszym stopniu na kredytowych agencjach ratingowych a w większym na bezpośrednim monitoringu wiarygodności uczestników rynku, żeby strzec się przed katastrofalnymi wydarzeniami – oświadczył wczoraj Europejski Bank Centralny.

Apel ten znalazł się w raporcie opisującym, jak funkcjonowały struktury finansowego rynku podczas kryzysu finansowego, który rozpoczął się pod koniec 2008 roku.

Raport stanowi najnowszą analizę regulatorów i banków centralnych w sprawie lekcji, płynących z kryzysu. Pojawia się w momencie, gdy w USA i Europie wypracowuje się reformy, które zmienią sposoby funkcjonowania struktur rynku finansowego.

EBC ma bardzo krytyczne zdanie na temat mechanizmów w Unii Europejskiej, ostrzegających władze w przypadku wielkich finansowych bankructw, zw laszcza w odniesieniu do sposobu reakcji na krach Lehman Brothers.

System wymiany informacji w UE „nie zawsze spełnia oczekiwania [rynkowych struktur] i uczestniczących w nich instytucji finansowych” – stwierdza raport.

Zaleca w związku z tym , żeby narodowe nadzory lub sądy deklarowały przypadki niewypłacalności w „kluczowych partnerów”, a informacje o tym zostały przekazane odpowiednim władzom i rynkom „w sposób dokładny, jednoznaczny, kompletny, przejrzysty i w odpowiednim czasie”.