Polska Agencja Żeglugi Powietrznej o godz. 7 w środę otworzyła niebo dla samolotów pasażerskich. Oznacza to, że na wszystkich polskich lotniskach mogą lądować i startować samoloty. Od ubiegłego czwartku operacje te nie mogły być w pełni wykonywane; Agencja etapami zamykała i częściowo otwierała przestrzeń powietrzną z powodu chmury pyłów wulkanicznych znad Islandii. Przywracany jest również ruch lotniczy w Europie.

Rzecznik prasowy resortu sportu i turystyki Jakub Kwiatkowski poinformował, że w wyniku wstrzymania ruchu lotniczego nad Europą ok. 5-6 tysięcy Polaków nie może wrócić do kraju. Polski przewoźnik LOT uruchomił w środę większość swoich rejsów z Warszawy. Rzecznik portu Kamil Wnuk poinformował PAP, że na lotnisku Chopina pierwsze samoloty wystartowały tuż po godz. 7. "Ruch odbywa się bardzo płynnie, pasażerowie na bieżąco są odprawiani" - powiedział. Dodał, że samoloty startowały zgodnie z rozkładem. Nie ma też większych opóźnień w przylotach.

Rano przyjmowanie samolotów rejsowych rozpoczął Międzynarodowy Port Lotniczy Kraków-Balice. Władze lotniska szacują, że odbudowanie normalnej siatki połączeń zajmie kilka dni. Do Krakowa przyleciały samoloty LOT-u, firmy EasyJet, Norwegian. Gorzej było w Poznaniu; po godz. 7 zgodnie z planem przyleciał samolot z Warszawy i wyleciał z powrotem, ale większość rejsów została odwołana. Nie odbyły się poranne loty do Monachium i Frankfurtu. Maszyny Ryanaira nie będą kursowały do czwartkowego popołudnia.

Podobnie wygląda sytuacja na lotnisku we Wrocławiu, gdzie ruch jest nadal ograniczony. Nie przywrócono większości rejsów zagranicznych, bo przewoźnicy nie podjęli jeszcze decyzji o wznowieniu lotów. Odbyły się dwa poranne rejsy na trasie Wrocław-Warszawa. Nie kursuje większość samolotów na trasach zagranicznych.

Reklama

Z katowickiego lotniska w Pyrzowicach pierwsze samoloty, po kilkudniowej przerwie, wystartowały w środę ok. godz. 11. Były to rejsy linii Wizz Air do Londynu-Luton, Eindhoven i Barcelony. Po południu oczekiwany był pierwszy lot czarterowy z Egiptu.

Powoli powraca ruch na lotnisku im. Lecha Wałęsy w Gdańsku Rębiechowie. Wczesnym przedpołudniem w środę wystartowały z niego cztery samoloty, m.in. do Warszawy i Rzymu. Ograniczony jest ruch na lotnisku w podrzeszowskiej Jasionce. Lata LOT, ale Ryanair i Lufthansa odwołały swoje środowe połączenia z tym portem lotniczym.

Powoli normalny ruch lotniczy wraca także na europejskie niebo. Air France poinformował, że na środę zaplanował wykonanie wszystkich rejsów dalekiego zasięgu i ok. 75 proc. lotów europejskich wynikających z rozkładu linii. Jednak loty z Warszawy do Paryża, oprócz jednego, zostały odwołane.

>>> czytaj także: Pył wulkaniczny nad Europą: Każda linia lotnicza w UE ma zwrócić pieniądze za bilet lub zaoferować nowy

Także KLM wznowił loty dalekiego zasięgu, choć linia zastrzegła, że mogą być one opóźnione. Na popołudnie przewoźnik zaplanował rejsy do Wielkiej Brytanii oraz - stopniowo - do północnych Niemiec i krajów skandynawskich. Tylko 1 z 3 rejsów KLM z Warszawy do Amsterdamu został odwołany.

Mimo przywrócenia ruchu, chaotyczna sytuacja na wielu lotniskach potrwa prawdopodobnie jeszcze co najmniej kilka dni. Zdaniem Europejskiej Organizacji Bezpieczeństwa Żeglugi Powietrznej Eurocontrol, w Europie w środę miało odbyć się ok. 75 proc. lotów; w normalnych warunkach jest ich ok. 28 tysięcy. Jak powiedział Kwiatkowski, otwarcie lotnisk spowodowało, że przestały rosnąć straty biur turystycznych.

Dyrektor ds. PR Exim Tours Leszek Chorzewski powiedział PAP, że w Tunezji i Egipcie jest ok. tysiąca klientów biura. Dodał, że najprawdopodobniej wszyscy wrócą do kraju do czwartku. Stanisława Cieślak z Orbis Travel poinformowała, że w Egipcie, Japonii i w Meksyku pozostaje jeszcze ponad stu klientów biura - mają wrócić do kraju do soboty. Także do soboty w Polsce ma się znaleźć ok. 300 klientów TUI.

Międzynarodowe Zrzeszenie Przewoźników Powietrznych (IATA) podało w środę, że z powodu paraliżu ruchu przewoźnicy stracili ponad 1,7 mld dolarów, 400 mln dolarów dziennie. Wcześniej IATA szacowała, że straty będą o połowę niższe. Szef organizacji Giovanni Bisignani podkreślił, że straty te są "katastrofalne" i wezwał rządy państw europejskich do zastanowienia się nad formą rekompensat dla linii lotniczych.

Opracowanie norm określających, jaka koncentracja pyłów wulkanicznych w powietrzu jest niebezpieczna dla samolotów, zapowiedziała Międzynarodowa Organizacja Lotnictwa Cywilnego (ICAO). Prace nad standardami prowadzić ma grupa robocza, w której skład wejdą naukowcy, przedstawiciele linii lotniczych, producentów samolotów oraz rządów. Wulkanolog Henri Goudru, doradca naukowy ONZ z kilkudziesięcioletnim doświadczeniem, uważa, że władze państw europejskich postępowały słusznie, zamykając przestrzeń powietrzną w związku z zagrożeniem, jakie stanowił pył wulkaniczny znad Islandii.